sobota, 28 grudnia 2013

Recenzja XVIII: maska do włosów Kallos Latte

Dziś recenzja słynnej maski, która jest hitem wielu włosomaniaczek (i nie tylko). Czy rzeczywiście jest taka wspaniała? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią ;).

Opakowanie: Wygodny słoiczek, może i niehigieniczny, ale maska raczej jest zbyt gęsta na inne opakowanie. Graficznie mi się nie podoba – takie sobie, nic szczególnego. Z tego co pamiętam nie było folijki, więc minus. Za to plus za brak tego denerwującego, plastikowego kółeczka. :)

Zapach: Na początku się zawiodłam – w ogóle mi się nie podobał. Budyniowy, słodki, ale chemiczny. Po jakimś czasie się przekonałam. W zależności od nastroju: czasem bardzo go lubiłam, czasami wcale. Zostaje delikatnie na włosach po zmyciu.


Działanie: Naprawdę dziwią mnie te wszystkie dobre recenzje tej maski... Bo jest to najgorsza maska jaką w życiu miałam na włosach! Nie robiła praktycznie nic, działa na poziomie bardzo przeciętnej odżywki do włosów... Jedyne co robiła dobrego to delikatnie ułatwiała rozczesywanie. Włosy po wyschnięciu fruwały wszędzie, nie mogłam ich ujarzmić. Niby były miękkie w dotyku, ale paradoksalnie puszyły się. Wizualnie oczywiście było ich więcej, ale nie tędy droga :(. Maska nie nawilża, nie odżywia, nie nabłyszcza. Nic.

Skład:
aqua – woda
cetearyl alcohol - Alkohol cetearylowy, emolient, stabilizacja emulsji
cetrimonium chloride - konserwant, antybakteryjny, ułatwia mycie i rozczesywanie
parfum - zapach
citric acid - kwas cytrynowy, wspomaga działanie innych składników aktywnych, regulator pH 
propylene glycol - glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może podrażniać)
hydrolyzed milk protein - hydrolizat protein mleka, substancja filmotwórcza, odpowiedzialna za utrzymywanie wody, dzięki czemu nawilża, wygładza, zmiękcza i kondycjonuje; antystatyk, zmniejsza elektryzowanie włosów
cyclopentasiloxane - silikon lotny, nie obciąża włosów, daje uczucie jedwabistości włosów
dimethiconol - łatwo zmywalny silikon, zapobiega odparowywaniu wody
benzyl alcohol – konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
methylchloroisothiazolinone – konserwant, może wywoływać alergie i wpływać na układ nerwowy
methylisothiazolinone - konserwant, może wywoływać alergie i wpływać na układ nerwowy

Według mnie tragiczny. To w ogóle jest skład MASKI do włosów? Jeden emolient przed zapachem, proteiny mleka w ilości uniemożliwiającej jakiekolwiek działanie i dwa brzydki konserwanty?!

Wydajność: O dziwo mały słoiczek (275 ml) starczył mi na kilkanaście użyć. Maska ma dość gęstą konsystencję, nie trzeba jej nakładać zbyt wiele.

Cena i dostępność: Kosztuje 5 zł za małe opakowanie, więc można spróbować. Z dostępnością jest dość ciężko. Głównie sklepy fryzjerskie, internet. Ja widziałam ją we wrocławiej Multidrogerii oraz w drogerii Jaśmin, pewnie można ją kupić też w Hebe.

Podsumowanie: Zaspokoiłam swoją ciekawość i starczy. Na pewno ta maska więcej nie zawita w mojej łazience...
Zastanawia mnie fakt, że w internecie spotkałam się z różnymi wariantami składu, różniącymi się od tego, które przepisałam z opakowania. Może te z "innymi" składami są trochę lepsze?

niedziela, 15 grudnia 2013

Aktualizacja grudzień. Podsumowanie roku włosomaniactwa.

Uff, nareszcie udało mi się zabrać za ten wpis :)
Przez ostatni miesiąc stan końcówek poprawił się, nie rozdwajają się już tak szybko. Myślę, że głównie to zasługa wdrożenia do pielęgnacji silikonowej odżywki Nivea Long Repair. Dodatkowo przed każdym nałożeniem serum na końcówki wcierałam w nie kropelkę olejku Lady Spa. Niestety wycinanie pojedynczych końcówek raczej nie było dobrym pomysłem – wyglądają teraz na bardzo postrzępione i już krzyczą do mnie o równiejsze podcięcie, które nastąpi tuż przed lub tuż po świętach. Tym bardziej, że mimo olejowania są wciąż suche.
Przez cały listopad piłam skrzypokrzywę. Przez około pół miesiąca regularnie wcierałam Seboravit oraz masowałam skórę głowy 5 minut dziennie.
Włosy nie wypadają bardziej niż zwykle. Pojawiło się trochę baby hair :)
W zimie moje włosy łatwo się puszą, dlatego prawie codziennie rano przed wyjściem z mieszkania nakładam na nie kropelkę olejku lub balsamu do loków. Poza tym częściej niż zwykle noszę włosy upięte w kucyk lub kok, ponieważ męczy o tej porze roku jest to dla mnie najwygodniejsze – nie muszę się przejmować szalikami, płaszczem, torebką przy każdym ubieraniu się na dwór.

Pod koniec listopada minął rok prawdziwego włosomaniactwa (dowiedziałam się o nim parę miesięcy wcześniej, ale nie od razu się wkręciłam).
Krótkie podsumowanie ostatniego roku:
  • nie mam już prawie żadnych problemów z rozczesaniem włosów
  • są zdrowsze i bardziej nawilżone, chociaż wciąż miewam problemy z puszeniem
  • osobiście nie widzę zmian w błyszczeniu się włosów, ale z mojego mysiego blondu raczej ciężko go wydobyć
  • niestety rzadziej ładnie się falują niż kiedyś (zdjęcie poniżej akurat nie ukazuje tego zbyt dobrze). Z dwóch powodów: po pierwsze skręt rozluźnia się, ponieważ włosy są dłuższe i cięższe. Po drugie nie cieniuję ich póki co (chcę to zrobić po uzyskaniu odpowiedniej długości – to dobry pomysł czy nie? :))
  • podcinam je regularnie co 3 miesiące, przedtem robiłam to co ok. 6. Robię to sama nożyczkami fryzjerskimi dzięki czemu zaoszczędzam na fryzjerze ale...
  • … wydałam masę pieniędzy na kosmetyki. I to nie tylko te włosowe. Na szczęście powoli udaje mi się wyjść na prostą w ich ilości :)
  • nie były prostowane ani razu. Zresztą ostatni raz zdarzyło mi się to ok. 3 lata temu :)
  • rzadko suszę je suszarką. W tym semestrze zapisałam się na basen, więc poprosiłam o nową suszarkę na urodziny, żeby móc korzystać z chłodnego nawiewu.
  • bardzo rzadko śpię z mokrymi, rozpuszczonymi włosami, co wcześniej robiłam prawie zawsze. Moje włosy lepiej się wtedy układają, ale jednak wolę, żeby były zdrowe.
  • zamieniłam zwykły ręcznik na ten z mikrofibry, plastikowy grzebień na TT, a później drewniany grzebień z TBS
  • wciąż bardziej kręcą się z prawej strony niż z lewej :D
  • generalnie moje życie się zmieniło i nie wyobrażam już go sobie bez włosomaniactwa :)
O kosmetykach, które najlepiej się sprawdziły przez ten rok napiszę w poście podsumowującym 2013 rok :)

I jeszcze zdjęcie porównawcze (niestety ciężko się teraz robi zdjęcia :( ). Szczerze mówiąc bardzo mnie to porównanie zmartwiło, bo wygląda na to, że włosy prawie wcale nie urosły... Po przeskalowaniu wyszło ok. 9 cm w rok... Oczywiście biorąc pod uwagę, że podcięłam je chyba 4 razy, mimo wszystko to mało. Jeśli podetnę je za tydzień wyjdzie ok. 6-7 cm w rok...

:<<<<<<< mam doła!



I jeszcze kosmetyki, których używałam w tym miesiącu:

Szampony na co dzień:
- Alterra papaja i bambus

Peeling skóry głowy:
- Barwa pokrzywa + cukier – 2 razy

Odżywki d/s:
- Artiste, odżywka intensywnie regenerująca
- Garnier Fructis, odżywka goodbye damage
- Nivea, Long Repair
Receptury Babuszki Agafji, balsam na cedrowym propolisie – 1 raz

Odżywki b/s:
balsam Pantene do loków
- Joanna, Z apteczki babuni, balsam nawilżająco - regenerujący (miód i mleko)
- kropla olejku arganowego z LadySpa (świetny przeciw puszeniu się włosów) (recenzja TUTAJ)

Maski:
Kallos Latte
- Alterra granat i aloes – 1 raz

Wcierki:
- Seboravit
- olejek rycynowy (1 raz)

Serum do końcówek:
- jedwab CHI (recenzja TUTAJ)

Oleje:
Isana, balsam kakaowy do ciała
- olej kokosowy

Suplementacja:
-skrzypokrzywa

Inne:
puder Babydream jako suchy szampon (1 raz)

sobota, 7 grudnia 2013

Haul VI

Nie mogę zabrać się do wpisu podsumowującego listopad z dwóch powodów: 1) zdjęcia wychodzą tragiczne, 2) muszę w nim podsumować cały rok włosomaniactwa, więc szykuje się troszkę dłuższy wpis. Tymczasem pochwalę się tym co udało mi się kupić przez ostatnie 1,5 miesiąca. Niestety jak na mnie to jest dużo i mam wyrzuty sumienia, że znowu wydałam tyle pieniędzy :(.



1) Floslek, masło truskawka poziomka czytałam świetną recenzję o tych masłach na jakimś blogu. Rzeczywiście ma idealną, „masłową” konsystencję i cudowny, słodki zapach :) Bardzo dobrze nawilża, ma genialny skład, ale cena trochę duża jak na studencki budżet. 23,90, Jaśmin

2) Vatika, olejek wzbogacony kokosen, kasztanem i henną – bardzo go lubię, pisałam o nim TUTAJ. Kojarzy mi się z początkami włosomaniactwa :) Dostałam go od siostry, u której niestety się nie sprawdził

3) Bebauty, nawilżający krem do rąk – kupiony „na szybko” w Biedronce, kiedy kończyła mi się Isana z mocznikiem. O dziwo, nawet dobry. Zapłaciłam ok. 4 zł.

4) żel pod oczy Floslek z aloesem i świetlikiem – mój ulubiony żel, tym razem w wygodniejszym i bardziej higienicznym opakowaniu. 7,00 apteka

Kosmetyki z promocji -40% na kolorówkę w Rossmannie:
5) Astor krem bb 100 ivory – do tej pory użyłam go tylko 2 razy, więc ciężko mi go ocenić. Za pierwszym razem zrobił mi na skórz lekko-pomarańczową tapetę, za drugim – piękną, rozświetloną cerę ;) Rossmann 15,59
6) lakier Manhattan quick dry czerwony – mój ulubieniec, innych czerwonych nie kupuję :) Rossmann 6,59
7) Rimmel, szminka fancy 210 – czyli nareszcie kolor, który wg mnie idealnie do mnie pasuje. Rossmann 15,59

8) Eveline, oczyszczający płyn micelarny do skóry wrażliwej 3 w 1 – następny w kolejce do testów po tym z BeBeauty. Nie jest zły, ale biedronkowego nie przebija ;) Rossmann 9,99

9) żel pod prysznic Original Source Raspberry&Vanilla – skusił mnie niesamowicie słodki i przyjemny zapach. Niestety jest bardzo niewydajny – mam go niecały miesiąc i już została mi końcówka... W normalnej cenie (prawie 10 zł) na pewno go więcej nie kupię. Rossmann cena w promocji 6,39

10) odżywka Nivea long repair – kupiłam skuszona recenzją u Anwen :) tym bardziej, że zima sprzyja wprowadzeniu silikonów. Póki co jestem zadowolona. Rossmann 9,49

11) szampon Alterra papaja i bambus – to mój trzeci z kolei szampon z tej serii, jak na razie sprawdza się najlepiej z nich. Rossmann cena w promocji 5,99

12) Joanna naturia peeling myjący z wanilią – uwielbiam te peelingi za przepiękne zapachy, niskie ceny i dobre w stosunku do nich działanie. Drogeria Jaśmin 5,50

13) Facelle, żel do higieny intymnej – niedawno skończyłam wersję różową, teraz czas na niebieską. Wbrew pozorom używam ich zgodnie z przeznaczeniem. Przy myciu włosów wersją różową wzmożyło się wypadanie włosów i póki co nie mam zamiaru ryzykować. Rossmann 3,99

Zamówienie z EkoPiękno w dniu darmowej przesyłki:
14) szampon neutralny z Natura Siberica – pachnie tak sobie, trochę ziołowo. Jeszcze go nie użyłam ani razu. 29,99
15) Receptury Babuszki Agafji, balsam na cedrowym propolisie – niestety wtedy balsam na kwiatowym propolisie, o którym czytałam dużo dobrego, był niedostępny. Na razie mogę o nim powiedzieć tylko tyle, że pachnie przepięknie, właśnie tak cedrowo, może trochę cynamonowo :) 20,50

Zamówienie z ZSK:
16) rafinowane masło mango – stała konsystencja, rozpuszcza się po nabraniu na palce. Używam go przed snem na paznokcie i skórki woków nich, dzięki czemu są nawilżone. 5,90/40g
17) rafinowane masło babassu – nie użyłam go jeszcze ani razu, ale pamiętajcie żeby trzymać go w lodówce – mnie niestety udało się je wylać, ponieważ w temperaturze pokojowej jest w stanie ciekłym. 6,80/40g
18) mocznik – podobno pięknie nabłyszcza włosy, a ja zawsze mam z tym właśnie problem – ciężko nabłyszczyć mysi blond... Zobaczymy, czy rzeczywiście tak zadziała. 5,49/50g
19) naturalny olej z czarnuszki siewnej - jeszcze nie wiem do czego go użyję, podejrzewam, że na twarz po skończeniu olejku z LadySpa. Pachnie charakterystycznie, ziołowo. 7,70/30ml
20) potrójny kwas hialuronowy 1,5% - za darmo z powodu problemów z przesyłką. Użyję go na twarz lub do mgiełek 5,20/15g
21) butelka z atomizerem – których nigdy za wiele :) 2,25

22) Delia, czarna henna do brwi i rzęs (nie ma na zdjęciu) - już dawno mnie kusiła. Użyłam ją dziś, ale tylko delikatnie przyciemniła rzęsy. Rossmann cena w promocji 5,59


środa, 4 grudnia 2013

Zużycia październik - listopad

Zawsze kiedy oglądam takie wpisy u innych dziewczyn zazdroszczę im ogromnych denek :). Niestety u mnie idzie to trochę wolniej.
Pisząc tę notkę zdałam sobie sprawę jakie mam duże zaległości w recenzjach... Niestety na studiach mam dość ciężko, ale postaram się powoli ruszyć coś w tym kierunku :)




1) Garnier Ultra Doux, szampon nadający witalność stał u mnie w domu już od daaaawna, zużyłam go jako żel do mycia ciała. Miał całkiem przyziemny, świeży zapach i fajną żelową konsystencję :) Na włosach nie użyłam go ani razu, więc nie wiem jak działa. Nie kupię ponownie.

2) AA, cera mieszana, krem matująco-seboregulujący 24H – kupiłam kiedy nie mogłam znaleźć mojego ulubionego kremu AA 18+ matująco-normalizującego. Ten był całkiem niezły, ale mniej wydajny. Za to miał przyjemniejszy zapach. W działaniu niewiele się różnią, wolę jednak ten drugi krem. Nie kupię ponownie.

3) Isana, odżywka do włosów farbowanych którą polubiłam, a jej recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Kupię kolejne opakowanie.

4) maska Kallos Latte jak dla mnie totalny bubel, ale szczegółowo napiszę o niej w recenzji. Więcej nie kupię.

5) odżywka Garnier Fructis goodbye damageświetna :) cudowny zapach, konsystencja idealna, działanie również dobre. O niej też pojawi się recenzja. Kupię ponownie.

6) zmywacz do paznokci – no... zmywacz jak zmywacz :). Na pewno kupię.

7) płyn micelarny BeBeauty – przez całe życie do demakijażu używałam mleczek. Odkąd użyłam tego płynu, nie wyobrażam sobie do nich wrócić :) Tani i świetny, używałam go też jako tonik. Być może o nim też coś napiszę. Kupię.

8) Wcierka Seboravit – końcówkę używałam już w miarę regularnie, ale wcierki znikają u mnie tak szybko, że jednak zbyt krótką ją używałam, żeby coś o niej napisać. Na pewno nie zrobiła moim włosom niczego złego. Nie wiem czy jeszcze kupię.

9) Isana, kakaowy balsam do ciała – zużyty nie tylko jako balsam, ale również do kremowania włosów. Już za sam zapach warto go kupić :D U mnie w obu rolach sprawdził się świetnie i też czeka w kolejce na recenzję :). Kupię.

10) szampon Alterra granat i aloes – ani cudowny, ani zły. Napisałam o nim więcej TUTAJ. Nie kupię więcej.

11) krem do rąk Isana z mocznikiem (nie ma na zdjęciu) – poczatkowo jakoś nie mogłam się do niego przekonać, ale szybko się od niego uzależniłam :D. Krem jest bardzo gęsty i całkiem nieźle nawilża jak na krem za ok. 4 zł. Idealny na studencki budżet. Nadaje się praktycznie do wszystkiego. Kupiłam teraz inny krem, ale to już nie to samo :( Na pewno kupię ponownie :).