czwartek, 30 kwietnia 2015

Recenzja (36) - jedwab w płynie Green Pharmacy

Opis producenta: Jedwab w płynie, serum na łamliwe końcówki. 100% ekstraktu aloesu. Bardzo silnie skoncentrowane serum wygładza końcówki włosów i przeciwdziała ich rozdwajaniu, dla efektu jednolitych włosów na całej ich długości. Przeznaczone do włosów: cienkich, delikatnych, łamliwych, uwrażliwionych na wskutek działania czynników chemicznych i/lub mechanicznych, przemęczonych zabiegami fryzjerskimi. Dzięki lekkiej formule nie obciąża włosów. Olejki ryżowy i kameliowy regenerują uszkodzoną strukturę włosa i chronią końcówki przed rozdwajaniem. 100% ekstrakt aloesu i olejek cedrowy nawilżają przesuszone partie włosów przywracając im lśniący, zdrowy wygląd.

Sposób użycia: rozprowadzić 1-2 kropelki serum na końcówki suchych lub zwilżonych włosów. Nie spłukiwać. 

Żdródło: wizaz.pl
Jak widać naklejka zdarła się i nie
widać kompletnie napisów...




















Opakowanie: Plastikowa, lekka buteleczka o pojemności 30 ml o beznamiętnej grafice. Posiada wygodną pompkę, która trochę zawodzi kiedy produkt się kończy. Dzieję się tak jednak w większości tego typu opakowań. Na minus to, że nadruk na naklejce szybko się zdarł.

Zapach: Nie przypomina nic konkretnego, jest delikatny, świeży i przyjemny. Nie utrzymuje się na włosach.

Działanie: Używam tego jedwabiu od kilku dobrych miesięcy i mogę się podpisać pod obietnicami producenta. Końcówki chyba nigdy nie były w tak dobrym stanie jak po regularnym używaniu tego produktu. Rozdwojoną końcówkę musiałabym szukać chyba z lupą. Pozbyłam się też problemu wiecznie suchych i szorstkich końców.
Jedwab delikatnie wygładza i dociąża włosy, ale ich nie obciąża nadmiernie. Dodatkowo jest trochę mniej klejący od np. jedwabi Joanny. Po użyciu nie muszę myć rąk co jest dla mnie dużym plusem.
Serum odrobinę nabłyszcza włosy, ale nie jest to jakiś spektakularny efekt.

Skład:
Cyclopentasiloxane – silicon lotny
Dimethiconol - łatwo zmywalny silikon, zapobiega odparowywaniu wody
Olea Europea Fruit Oil -  oliwa z oliwek
Aloe Barbadensis Extract -  ekstrakt z aloesu
Oryza Sativa (rice) Germ Oil – olej ryżowy
Camellia Sasanqua (Camellia) Seed Oil – olej z nasion kamelii
Pinus Sibirica Nut Oil – olej cedrowy syberyjski
Parfum - zapach
Limonene – zapach cytryny
Citronellol - zapach
Geraniol – zapach pelargonii
Benzyl Alcohol - konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
Benzyl Benzoate - zapach
Farnesol – zapach konwalii
Amyl Cinnamal – zapach, może uczulać

Świetny. Na początku dwa silikony, które ochronią nasze włosy przed zniszczeniami. Dalej aż cztery oleje, które je zregenerują i zapobiegną utracie wody oraz ekstrakt z aloesu. I to wszystko przed zapachem. Później sporo substancji zapachowych i konserwant.
W składzie nie znajdziemy w ogóle jedwabiu, ale może to i dobrze, bo stosowany często mógłby przeproteinować wrażliwe końce.

Wydajność: Jedwab kupiłam prawie rok temu, ale przez długi czas używałam go na zmianę z innymi produktami albo wcale. Od  ponad dwóch miesięcy używam wyłącznie jego. Jak większość produktów tego typu jest bardzo wydajny, ze względu na to, że jest gęsty i używamy go tylko odrobinę. Szacuję, że zużycie go zajęłoby mi około pół roku, gdybym używała tylko jego do ochrony końców. Wydajność jest więc bardzo dobra.

Cena i dostępność: Rok temu kupiłam go w Rossmannie, ale nie wiem czy wciąż jest tam dostępny (wiem, że przez jakiś czas nie można go było tam dostać). Kosztuje niecałe 9zł, więc jest to naprawdę przystępna cena.


Podsumowanie: Jest to obecnie moje ulubione serum, przebiło nawet mój ulubiony jedwab CHI. Gorąco polecam tym, którzy jeszcze go nie mieli – nie bez powodu ma takie świetne recenzje na wizażu ;).

niedziela, 26 kwietnia 2015

Niedziela dla włosów (8) - znów czekoladowy Kallos...

Po kilku rozczarowaniach słynnym Kallosem dałam sobie od niego odpocząć przez miesiąc. Miałam nadzieję, że po takim czasie włosy znowu zareagują na niego tak świetnie, jak na początku jego stosowania...

Odżywianie przed myciem: 
- oliwka do ciała Palmers na godzinę
-  na skalp olejek GP z czerwoną papryczką na 30 minut

Mycie:
- szampon odbudowujący YR 2 razy

Odżywianie po myciu:
- maska Kallos Chocolate na ok. 20 minut pod czepek
- po wyschnięciu jedwab GP na końce

Efekty:

światło dzienne, flesz
światło dzienne, bez flesza



















Jak widać dość słabe. Z plusów: włosy są pełne objętości i całkiem ładnie się pofalowały (przynajmniej na żywo miałam takie wrażenie, zdjęcia pokazują, że chyba jednak nie tak ładnie...). Minusów jest niestety zdecydowanie więcej. Włosy lekko się spuszyły, są matowe, wyglądają na suche (mimo to w dotyku są całkiem miękkie). 


Oj chyba czekoladowy Kallos skończy jako produkt do golenia nóg... ;).

niedziela, 19 kwietnia 2015

Niedziela dla włosów (7) - intensywne dociążanie i wydobywanie skrętu

Miałam ważne wyjście, dlatego chciałam, aby włosy wyglądały perfekcyjnie: piękny skręt, objętość, dociążenie. 
Co zrobiłam?

Odżywianie przed myciem:
- obficie żel lniany z 10 kroplami mleczka pszczelego na ok. godzinę
- na to oliwka do ciała Palmers (na bazie oleju sojowego) na następną godzinę
- na skalp olejek GP z czerwoną papryczką na ok. 30 minut

Mycie:
- szampon na łopianowym propolisie 2 razy

Odżywianie po myciu:
- Kallos Banana z łyżką jogurtu naturalnego, 10 kroplami kolagenu i 20 kroplami olejku makadamia 
- bez spłukiwania mix odżywki Joanna z pokrzywą i zieloną herbatą oraz balsamu do loków Nivei
- mgiełka DIY (woda + odżywka Joanna z pokrzywą i zieloną herbatą + balsam do loków Nivea + 5 kropli keratyny + 10 kropli olejku makadamia)
- żel do włosów Isana
światło dzienne, bez flesza


Włosy po wyschnięciu złapały naprawdę ładny skręt, co widać na zdjęciu. Były mocno dociążone, i sztywne (nawet trochę za bardzo), stawiam że za sprawą jogurtu albo żelu do włosów. Mogłyby być trochę bardziej nawilżone i mieć większą objętość, ale i tak efekt końcowy mnie zadowolił :).

Ostatnio próbowałam do stylizacji po myciu żelu lnianego - włosy stały się wtedy pięknym siankiem ;)...

czwartek, 16 kwietnia 2015

Recenzja (35): kultowy olejek Babydream fur mama

Opakowanie: Plastikowa butelka, grafika typowa dla produktów dla niemowląt i ich mam, w fioletowo-białej, delikatnej tonacji. Nie widać ile produktu zostało w środku. Minus za dozownik, z którego zawsze coś wycieknie, butelka wiecznie była ubabrana (mimo wycierania jej).

Zapach: Delikatny, pudrowy, przyjemny. Spotkałam się z opiniami, że po nałożeniu go na ciało stawał się nieprzyjemny. Nic takiego nie doświadczyłam.

Działanie: Olejek nakładałam głównie na włosy. Przez pierwsze kilka tygodni produkt nie robił kompletnie nic. Stan włosów ani się nie pogarszał ani nie poprawiał. Jednak po pewnym czasie zauważyłam, że włosy stają się coraz bardziej suche i puszą się coraz mocniej. Na początku nie podejrzewałam o to, że zaszkodził mi olejek – wcześniej używany olejek Alterry również na basie oleju sojowego sprawdził się bardzo dobrze. Po kolei odstawiałam potencjalnych winowajców i teraz już wiem, że olejek BDFM ma w tym swój udział…
Olejowałam włosy głównie na odżywkę, dzięki czemu włosy nie były aż tak bardzo suche jak przy stosowaniu olejku solo. Kilka razy spróbowałam nałożyć go samego na suche lub zwilżone samą wodą włosy. Za każdym razem efekt był tragiczny – suche, matowe włosy.
Resztę olejku zużywam na ciało. Tutaj sprawdza się przyzwoicie, chociaż minął zbyt krótki czas żebym wyrobiła sobie o nim opinię. Raczej nie kupię kolejnego opakowania konkretnie do ciała, ponieważ nie przepadam za olejkami – wolę balsamy i masła. Plus za to, że nie brudził ubrań ani pościeli.

Skład:
Glicine soya (soybean) oil – olej sojowy
Prunus amygdalus dlucis (sweet almond) oil – olej ze słodkich migdałów
Helianthus annus (sunflower) seed oil / unsaponifiables – olej słonecznikowy
Simmondsia chinensis (jojoba) seed oil – olej jojoba
Macadamia ternifolia seed oil – olej z nasion makadamii
Tocopherol – substancja czynna, antyoksydant, witamina E
Parfum – zapach

Miks olei na bazie oleju sojowego. Jest w porządku.

Wydajność: Tutaj nie mam się do czego przyczepić, ale właściwie do tej pory o żadnym olejku nie mogłabym powiedzieć, że jest słabo wydajny. Zaczęłam go używać jesienią (niestety nie pamiętam kiedy konkretnie, ponieważ miałam wtedy przerwę w pisaniu bloga) i wciąż odrobina go została. Przez kilka miesięcy używałam go bardzo regularnie. Konsystencja typowo oleista, średnio ciężka.

Cena i dostępność: Za 250ml olejku zapłacimy 10 zł, więc nie jest to wygórowana cena (porównywalnie za Alterrę pomarańcza i brzoza normalnie zapłacimy ok. 20zł). Dostępny tylko w Rossmannach.

Podsumowanie: Kolejny kultowy produkt się u mnie nie sprawdził ;) (podobnie jak Kallos Latte czy aloesowy Mrs Potters). Polecam wam jednak wypróbowanie, bo oceny ma naprawdę świetne i rzadko spotykam się z negatywnymi opiniami o tym olejku.

A jakie Wy miałyście wrażenia po tym olejku? :)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Niedziela dla włosów (6) - olejowanie na żel liany

W ostatnim czasie miałam problem z przesuszonymi włosami i kiedy naczytałam się o olejowaniu na humektanty nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu spróbuję.

Odżywianie przed myciem:
- obficie żel lniany z 10 kroplami mleczka pszczelego na ok. godzinę
- na to oliwka do ciała Palmers (na bazie oleju sojowego) na całą noc
- rano na skalp olejek GP z czeroną papryczką na ok. 30 minut

Mycie:
- peeling cukrowy skalpu (cukier + szampon Eva natura tataro-chmilowowy)
- po spłukaniu na długości szampon na łopianowym propolisie

Odżywianie po myciu:
- Kallos Banana wprasowany we włosy i spłukany (nie miałam czasu na trzymanie maski pod czepkiem)
- bez spłukiwania mix odżywki Joanna z pokrzywą i zieloną herbatą oraz balsamu do loków Nivei
- na końce po wyschnięciu jedwab GP

Efekty:
Pierwsze zdjęcie ukazuje stan bezpośrednio po wyschnięciu włosów. Po myciu nie miałam absolutnie żadnych problemów z rozczesaniem włosów - grzebień sunął jak po maśle. Po wyschnięciu włosy były bardziej pofalowane niż zwykle, zdyscyplinowane, zdecydowanie mniej spuszone, nawilżone, ale przy tym trochę sztywne - osobiście uwielbiam taki efekt. Wtedy włosy nie wydają mi się tak cienkie, jak są w rzeczywistości, są pełne objętości. Dzięki peelingowi uniosły się trochę u nasady.

A tak wyglądały włosy po kilku godzinach po powrocie z uczelni. Jak widać trochę się zdążyły spuszyć (na dworze jest dość wietrznie), ale nie ma tragedii. Skręt odrobinę się rozluźnił (widoczne dwa bardziej pofalowane kosmyki odgarnęłam z czoła do tyłu - przy twarzy skręt zawsze jest u mnie bardziej zdefiniowany).

Jestem bardzo zadowolona z efektu i zamierzam zawsze już (przynajmniej przez jakiś czas) olejować włosy na humektanty :).

środa, 8 kwietnia 2015

Recenzja (34): Odżywka do włosów Nivea hydro care

Opis producenta: Poczuj piękno Twoich włosów dzięki unikalnej formule, wzbogaconej o ekstrakt z lilii wodnej i aloes oraz płynną keratynę, stanowiącą budulec włosa.
Odżywka z ekstraktem z lilii wodnej i aloesem:
- zapewnia głębokie nawilżenie bez obciążania włosów,
- ułatwia rozczesywanie,
- pozostawia włosy miękkie i gładkie w dotyku.


Opakowanie: Błękitna, plastikowa butelka stojąca na otworze, dzięki czemu nie musimy się męczyć z wydobyciem produktu. Nie widać ile odżywki zostało w środku. Dozownik jest w porządku – tylko do ostatniego użycia musiałam rozciąć butelkę.

Zapach: Chemiczny, dość intensywny, ale według mnie przyjemny. Utrzymywał się do godziny po myciu.

Działanie: Po pierwszym użyciu byłam wprost zachwycona tą odżywką, tym bardziej, że było to po basenie. Doskonale dała sobie radę z nawilżeniem i dociążeniem włosów po kontakcie z wysuszającym chlorem. Włosy po tej odżywce były miękkie, wygładzone, dociążone. Świetnie nawilżone.
Po jakimś czasie trochę się włosom przejadła, więc używałam ją na zmianę z innymi odżywkami i maskami. Pod koniec jej działanie nie było już tak spektakularne. Ze względu na proteiny w składzie (keratyna) i aloes, za którymi moje włosy specjalnie nie przepadają, nie mogłam jej używać cały czas.

Skład:
Aqua – woda
Cetyl alcohol – alkohol cetylowy, emolient, działa natłuszczająco i wygładzająco, a także stabilizuje emulsję
Myristyl alcohol – alkohol tłuszczowy z naturalnych tłuszczów; stabilizator emulsji; działa wyglądzająco, zapobiega utracie wody
Dimethicone – emolient, silikon, działa wygładzająco
Cetrimonium chloride – konserwant, antybakteryjny, ułatwia mycie i rozczesywanie
Stearamidopropyl dimethylamine – środek powierzchniowo czynny, naturalna odżywka pochodzenia roślinnego, antystatyk, ułatwia rozczesywanie, pielęgnuje włosy i skórę, nie nadbudowuje się na włosach
Hydrolyzed keratin – hydrolizowana keratyna, uzupełnia składniki budujące włosy, wzmacnia je, regeneruje, dodaje objętości; działa antystatycznie, nawilżająco, filmotwórczo
Nymphaea odorata root extract – ekstrakt z korzeni lilii wodnej; działa bakteriobójczo, przeciwzapalnie
Aloe barbadensis leaf juice – sok z aloesu, humektant
Glyceryl glucoside – (?) działa rewitalizująco i naprawczo
Glycerin – gliceryna (humektant)
Guar hydroxypropyltrimonium chloride – substancja myjąca, pianotwórcza, stabilizująca, szkodliwa chemicznie dla środowiska!
Coco betaine – delikatna substancja myjąca
Cocamidopropyl betaine – substancja myjąca, łagodzi działanie SLES
Lactic acid – kwas mlekowy, działa złuszczająco, przeciwstarzeniowo, antybakteryjnie, nawilżająco, wpływa na produkcję kolagenu
Sodium chloride – chlorek sodu, zagęszczacz, może wysuszać włosy i skórę, nie jest rakotwórczy
C12-15 Pareth-3 – ksyetylenowane alkohole tłuszczowe C12-13, substancja powierzchniowo czynna; emulgator; substancja zwilżająca
Propylene glycol – glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może podrażniać)
Phenoxyethanol – konserwant, bezpieczniejszy od parabenów
Citronellol – zapach
Limonene – zapach cytryny
Alpha-isomethyl ionone – zapach, może wywoływać alergie
Benzyl alcohol – konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
Parfum – zapach

Mamy tutaj zarówno emolienty, jak i humektanty i proteiny. Może się wydawać, że jest zachowana równowaga miedzy tymi składnikami, jednak przynajmniej w moim przypadku używanie produktu z proteinami po każdym myciu nie wchodzi w grę.
Plus za brak parabenów i isopropylu.
W odżywce występuje jeden silikon. Mnie on zupełnie nie przeszkadza, szczególnie w okresie zimowym (odżywkę kupiłam jakieś 3 miesiące temu).

Wydajność: Ponadprzeciętna. Zwykle odżywki o takiej pojemności starczają mi na 2 miesiące, tę miałam co najmniej 3. Być może wpłynął na to fakt, że używałam też innych odżywek, ale odżywka sama w sobie jest wydajna, przez gęstą, lekko śliską konsystencję. Wystarczyła naprawdę niewielka ilość, aby poczuć ją na włosach.

Cena i dostępność: Produkty Nivei bez problemu są dostępne w większości drogerii. Cena to około 10 zł.


Podsumowanie: Bardzo polubiłam się z tą odżywką i gorąco ją polecam osobom, które mają problem z nawilżeniem i wygładzeniem włosów. Chętnie do niej wrócę za jakiś czas.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Niedziela dla włosów (5) - silikonowy eksperyment

Cześć :)

Korzystając z tego, że na święta wyjechałam do rodzinnego domu i mam tutaj dostęp do kosmetyków, które u mnie nigdy nie goszczą, postanowiłam zrobić eksperyment. Zrobiłam coś, czego nie robiłam od jakiś dwóch lat a mianowicie umyłam włosy silikonowym szamponem, licząc na wygładzenie włosów.

Mycie:
- szampon łopianowy 1 raz
- szampon L'Oreal do włosów farbowanych

Odżywianie po myciu:
- odżywka Pantene sheer volume
- po wyschnięciu jedwab GP na długość

Efekty:
ostre, sztuczne światło
Pierwsze zdjęcie zostało zrobione tuż po wyschnięciu włosów. Niestety było już ciemno i musiałam je zrobić przy sztucznym świetle, które bardzo przekłamuje rzeczywisty wygląd włosów. Na zdjęciu wyglądają dobrze, ale w moim odczuciu były trochę spuszone. Za to odżywka dała radę i faktycznie objętość była zwiększona, włosy były przy tym lekko sztywne. Bardzo lubię taki efekt.
Na noc związałam włosy w 2 koczki po bokach głowy licząc na to, że rano będę miała piękne fale. Zamiast tego bezpośrednio po rozpuszczeniu włosów i delikatnym rozczesaniu rzadkim grzebieniem włosów ujrzałam taki oto koszmarek:

światło dzienne, bez fleszu


Suche, fruwające wszędzie SIANO. Po nałożeniu kilku kropel BDFM na długość i wygładzeniu ich dłońmi wyglądały już przyzwoicie:
światło dzienne, bez fleszu

Wciąż jednak włosom brakuje wygładzenia. Włosy są zdrowe - białych kulek nie widziałam już dawno, a rozdwojonej końcówki musiałabym szukać z lupą. Są zdrowe, lecz suche. W najbliższym czasie mam zamiar zmienić sposób olejowania włosów, najpierw nakładając humektanty, a dopiero po jakimś czasie olej (sposób, o którym czytałam u włosynaemigracji). Liczę na jakiś przełom...

czwartek, 2 kwietnia 2015

Aktualizacja kwiecień

Cześć :).

Marzec minął mi jako miesiąc przesuszu... Już od jakiegoś czasu posądzam o to czekoladowego Kallosa, ostatnio zastanawiam się, czy czasem nie jest to też wina oleju, którego obecnie używam (BDFM). Wcześniej na to nie wpadłam, bo nigdy żaden olej mi nie zaszkodził...

Włosy nie wypadają powyżej normy. Końcówki są w dobrym stanie - nierozdwojone, w miarę miękkie, ale niestety na zdjęciach już widzę, że są przerzedzone i tworzą smętny ogon. Na majówkę zamierzam je podciąć, więc następna aktualizacja pokaże efekty.
światło dzienne, flesz
światło dzienne, bez flesza

Kosmetyki, które używałam w ostatnim miesiącu:

Szampon na co dzień:
- szampon cedrowy Babuszki Agafji (recenzja TUTAJ)
- szampon na łopianowym propolisie Babuszki Agafji 

Szampon oczyszczający:
- Eva natura tataro-chmielowy; peeling cukrowy co 2 tygodnie
- 1 raz oczyszczanie włosów sodą z wyżej wymienionym szamponem

Odżywki d/s:
- Nivea hydro care
- Nectar of Nature, odżywka z z masłem orzechowym i mango 
- Garnier AiK (recenzja TUTAJ)

Odzywki b/s:
- Joanna Naturia, odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą (recenzja TUTAJ)

Maski:
- Kallos chocolate
- Kallos banana

Serum do końcówek:
- Green Pharmacy, jedwab

Oleje:
- BDFM

Wcierki:
- Green Pharmacy, olejek łopianowy z czerwoną papryczką

Płukanki:
- płukanka z mocznikiem (3-4 razy)

Suplementy:
- brak

Bonusowe zdjęcia:
zero makijażu, więc wyglądam dziwnie ;)
i pofalowany kucyk :)

















Dokonałam też w końcu dokładnych pomiarów. Długość od linii włosów na czole do końcówek włosów wyniosła 76cm. Długość pasemka kontrolnego przy twarzy 37cm. Obiecuję, że zacznę je co miesiąc mierzyć i w końcu będę w stanie realni kontrolować przyrost :).

Obwód kucyka: u góry miarka ściśnięta maksymalnie pokazuje 7,5cm, u dołu trochę luźniej 8,5 cm.