niedziela, 27 września 2015

Niedziela dla włosów (20) : Kallos Color

Cześć :)
Przez ostatnie tygodnie byłam dość mocno zajęta dlatego niedzieli dla włosów nie było już dosyć dawno. Nie oznacza to, że o włosy nie dbałam - często nie miałam po prostu możliwości zrobienia zdjęcia lub myłam włosy wieczorem i było za ciemno na ich zrobienie. Dziś rano na szczęście w końcu udało mi się udokumentować moją pielęgnację :D.

Co zrobiłam:

Odżywianie przed myciem:
- na skalp olejek łopianowy GP ze skrzypem
- na długość balsam do ciała z olejkami BeBeauty z Biedronki 

Mycie:
- szampon Schwarzkopf, Gliss Kur oil nutrive x2

Odżywianie po myciu:
- maska do włosów Kallos color pod czepek na około kwadrans
- po wypłukaniu kilka kropel olejku makadamia na długość
- tuż przed całkowitym wyschnięciem odrobina serum wygładzającego Elseve

 

















Oba zdjęcia zostały zrobione bez lampy - ich kolor zmieniał się zależnie od tego czy stałam bliżej czy dalej okna. Przy spłukiwaniu włosy były niesamowicie wygładzone. Po wyschnięciu są tylko delikatnie spuszone, ładnie falują, są miłe w dotyku i pełne objętości. Niestety po kilku godzinach zrobiły się lekko szorstkie.

Z niedzieli jestem zadowolona, chociaż mam wrażenie, że na zdjęciach włosy wyglądają lepiej niż na żywo (ciężko mi to samej ocenić ;)). 

A jak Wasze niedziele dla włosów?

środa, 23 września 2015

Nowości kosmetyczne - haul (11)

Cześć :). Dawno nie było wpisu o nowościach więc dziś postanowiłam to nadrobić. Oto moje nowości:

1) Mandi Lulur, żel pod prysznic frangipani & rice milk (plus peeling z tej samej serii, którego nie ma na zdjęciu) – dostałam na urodziny od mojej chrzestnej z Niemiec :). Oba produkty pięknie pachną, a zapach peelingu pozostaje na skórze na dłużej. Żel jest w opakowaniu podobnym do dezodorantu i automatycznie się pieni co bardzo mi się podoba, szczególnie na basenie – nie muszę zabierać gąbki :).

2) La Luxe Paris, arganowy jedwab do ciała – skończył się błyskawicznie (jak widać). Zdecydowanie nie polecam. Po słowie „jedwab” spodziewałam się lekkiego produktu i rzeczywiście taki był. Ale jest kompletnie niewydajny (maksymalnie 2 tygodnie codziennego stosowania) i pachnie bardzo chemicznie. Hebe, 12,99.

3) Schwarzkopf, Gliss Kur, szampon do włosów oil nutrive – bardzo fajny produkt. Pięknie pachnie i ujarzmia moje puszące się włosy. Rossmann, 14,99.

4) odżywka do włosów Garnier Fructis goodbye damage – mój ulubieniec o pięknym zapachu i dobrze dociążający i nawilżający włosy (recenzja TUTAJ). Rossmann, 7,99.

5) Isana, krem do rąk z mocznikiem 5% - ulubiony, tani, treściwy krem. Rossmann cena w promocji 3,99.

6) Joanna, krem podkreślający loki – nareszcie znalazłam zastępcę mojego ulubionego kremu do loków Pantene (który został wycofany)! Pięknie dociąża moje fale i podkreśla ich skręt. Za jakiś czas pojawi się recenzja. Drogeria Natura 13,99.

7) BeBeauty, odżywczy krem do ciała z olejkami – ma przyzwoity skład i jest tani. Dobrze nawilża, ale trudno się rozsmarowuje i dość długo wchłania (przypomina w konsystencji krem Nivea). Biedronka 5,99.

8) maska do włosów Kallos Color – pierwsze wrażenie takie sobie – działa jak przeciętna, średnio działająca odżywka, ale nie robi też krzywdy. Pachnie dość chemicznie i nieprzyjemnie, ale na szczęście nieintensywnie. Hebe, 5,99.

9) Tołpa, matujący krem nawilżający – matujące kremy Tołpy są hitem moich wakacji – naprawdę dobrze matują. Jedyne czego mi w nich brakowało do filtr UV. Teraz na jesień są już za mało nawilżające, więc niedługo sięgnę po coś treściwszego. Hebe, 29,99.

10) Lovely, mascara Curling Pump Up – zachwycona jej działaniem przy pierwszym użyciu kupiłam drugie opakowanie. Nie wiem co się stało ale już nie ma efektu wow. Wcześniej pięknie podkreślała i wydłużała rzęsy, obecnie daje dość przeciętny efekt… może trafiłam na jakiś wcześniej otwarty produkt? Rossmann, 9,69.

11) Cepan, maść na blizny – jestem mu wierna od lat, regularnie stosowana może dużo zdziałać. Apteka dbam o zdrowie, 22,49.

12) Nivea, jagodowe masełko do ust – od dłuższego czasu miałam je na oku i kiedy tylko skończyło mi się mazidło do ust – wrzuciłam je do koszyka. Jest cudowne! Przepięknie pachnie, dobrze nawilża. Rossmann, 8,79.

13) Sylveco, łagodzący krem pod oczy (nie ma na zdjęciu) – bardzo fajny produkt, jednocześnie lekki i treściwy. Ma działanie przeciwzmarszczkowe, nawilżające i zmniejszające obrzęki. Polubiliśmy się. Hebe, 28,00.

I to już o dziwo wszystko co kupiłam przez ostatnie 4 miesiące :). Jak widać nie ma tego wiele, a ponadto większość produktów kupiłam z musu – z wymienionych jedynie krem do loków, tusz do rzęs oraz maska do włosów mi się dublują ;).


A jak Wasze zakupy? Szalejecie czy raczej z umiarem? ;)

czwartek, 17 września 2015

Recenzja (45): E. T. Browne, Palmer`s, nawilżająca oliwka do ciała

Opis producenta: Lekka nawilżająca oliwka do ciała wzbogacona witaminą E została specjalnie stworzona do pielęgnacji bardzo suchej skóry o działaniu kojącym i łagodzącym zaczerwienienia.
Posiada delikatny zapach, bardzo szybko się wchłania zapewniając efekt nawilżonej
i wyjątkowo delikatnej w dotyku skóry. 

Opakowanie: plastikowa, przezroczysta buteleczka, w której widzimy ile produktu pozostało w środku. Grafika neutralna. Dozownik na „klik” nie sprawdził się – opakowanie ciągle było ubrudzone oliwką, na szafce zostawały kółka jeśli go nie wytarłam po użyciu.

Zapach: rozczarował mnie. Miał być kakaowy i przyjemny, a jest słodko-chemiczno-kakaowy, mnie się nie spodobał.

Działanie: produkt używałam na włosy i na ciało. Na włosach nie robił właściwie nic. Nie zauważyłam poprawy w nawilżeniu czy wygładzeniu ani po olejowaniu przed myciem ani po dodaniu oliwki do maski czy odżywki. Szybko się zniechęciłam, tym bardziej że bałam się, że po pewnym czasie produkt zacznie wręcz szkodzić tak jak olejek BDFM (oba olejki są na bazie oleju sojowego).
Resztę produktu zużyłam na ciało. Z efektów byłam całkiem zadowolona – skóra była nawilżona, miękka, nabierała zdrowszego koloru. Nie brudziła ubrań. Dość wolno się wchłaniała co było trochę problematyczne – dłuższe wsmarowywanie znacznie przyspieszało proces. Zdecydowanie nie polecam stosowania jej w czasie największych upałów – nie chciała się wchłonąć i przez pół dnia czułam się lepiąca.

Skład:
Glycine soja oil -  olej sojowy
Isopropyl myristate - Mirystynian izopropylu (emolient, zapach)
Sesamum indicum seed oil – olej sezamowy
Carthamus tinctorius seed oil -  olej z krokosza barwierskiego
PEG-40 sorbitan peroleate - emolient, emulgator,środek powierzchniowo czynny
Theobroma cacao seed butter – masło kakaowe
Tocopherol acetate - antyoksydant, syntetyczna witamina E
Benzophenone-3 – filtr przeciwsłoneczny pochodzenia chemicznego, substancja alergizująca
BHT – butylohydroksytoulen, antyutleniacz, powoduje swędzące wysypki
Fragrance -  zapach
Zea mays (corn) oil – olej kukurydziany
Beta-carotene (CI 40800) – barwnik, naturalny przeciwutleniacz
Citronellol – zapach
Coumarin – zapach, może wywołać alergie
Geraniol – zapach pelargonii

Linalool – zapach konwalii, może wywoływać alergie

Skład bogaty w oleje i masło kakaowe i niestety kilka potencjalnych alergenów. Generalnie nie jest zły, ale wolałabym mieszankę kilku olei bez niepotrzebnych dodatków.

Wydajność: olejek jest bardzo wydajny, wystarczył mi na 4 miesiące dość regularnego stosowania. Jest dosyć ciężki i wystarczy niewielka ilość na ciało lub włosy.

Cena i dostępność: 250ml olejku kosztuje około 21zł, nie jest więc bardzo drogi. Kupiłam go w aptece dbam o zdrowie. Wydaje mi się, że produkty tej firmy można dostać również w Hebe.

Podsumowanie: Do oliwki zdecydowanie nie wrócę. Mimo, że na skórze jej działanie mnie zadowalało – nie przepadam po prostu za takimi produktami do ciała, preferuję balsamy i masła. Oleje kupuję przede wszystkim do włosów oraz do OCM. Na włosach jej działanie było bardzo słabe a zapach nieprzyjemny. 

Miałyście tę oliwkę? Jak oceniacie produkty tej marki?

sobota, 12 września 2015

Czyste oleje (2) - olej sojowy (recenzja 44)

Cześć :)

Kolejny wyjazd znowu trochę wybił mnie z rytmu dlatego wpisy pojawiały się rzadziej. Włosy na wczasach prezentowały się tak:


Niestety rozczesane fale nie prezentowały się zbyt dobrze (a po jazdach czułam potrzebę ich rozczesania) dlatego przez resztę dni jeździłam w warkoczu, dzięki czemu włosy były również mniej narażone na zniszczenia.

Wróćmy jednak do tematu mojego postu, czyli recenzji olejku, którego ostatnio używałam:

Opakowanie: typowa biała plastikowa buteleczka z zsk. Widać ile produktu pozostało w środku i bez problemu możemy nabrać pożądaną ilość – dozownik wyposażony jest w kroplomierz.

Zapach: delikatny, olejowy, całkiem przyjemny jak na oleje. Nie wywołuje przykrych wrażeń w czasie użytkowanie.


Działanie: kiedy jakieś 2 lata temu byłam zachwycona działaniem olejku Alterry pomarańcza i brzoza byłam przekonana, że olej sojowy mi służy, ponieważ figuruje na pierwszym miejscu w jego składzie. Z tym samym przekonaniem bez wahania sięgnęłam po olejek BDFM oraz po oliwkę Palmers oraz zakupiłam czysty olej sojowy przy zamówieniu na zsk. Niestety, okazało się, że olej sojowy moim włosom kompletnie nie służy… Jak wiecie BDFM używany na dłuższą metę niesamowicie wysuszył mi włosy. Podobny efekt dawał czysty olejek sojowy. Kiedy olejowałam włosy przed myciem nie było jeszcze tak źle – włosy nawilżały później odżywki i maski. Jednak dodawany do produktów używanych po myciu wywoływał tragedię: spuszone włosy, których niczym nie mogłam ujarzmić. O dziwo podobny efekt dawało nawet kilka kropel dodawanych na wilgotne lub już suche włosy po myciu: przez kilka chwil włosy były dociążone (a właściwie oblepione, bo olej jest do tego zbyt ciężki), żeby po chwili puszyć się jeszcze bardziej niż przed zastosowaniem…

Wydajność: jak większość olei – bardzo wydajny. Zdziwiłam się, że taka mała buteleczka wystarczyła mi na dokładne przetestowanie produktu. Nie mogłam się wręcz doczekać kiedy się skończy. Kilka albo kilkanaście razy olejowałam nim włosy przed myciem, kilka razy dodałam sporą ilość do odżywki lub maski, stosowałam na twarz (też bez szału), na włosy po myciu, do kremu do stóp…

Cena i dostępność: szczerze mówiąc nie udało mi się z nim spotkać na spożywczych półkach. Warto jednak kupić najpierw małe opakowanie w internecie w sklepach z mazidłami. Mój olej kupiłam w zsk za 5,20/30ml.

Podsumowanie: cieszę się, że w końcu doszłam do tego, żeby w produktach do włosów unikać tego składnika. Na pewno nigdy do niego nie wrócę ;).

A jakie Wy macie doświadczenia z tym olejem?

sobota, 5 września 2015

aktualizacja wrzesień



Sierpień był dla włosów łaskawszy niż lipiec. Upały nie dawały już o sobie tak bardzo znać, tym bardziej, że przez większość miesiąca byłam u rodziców w górach. Tydzień spędziłam też nad morzem - pomimo braku wzmożonej ostrożności włosy nie zniszczyły się ani nie przesuszyły. Są ostatnio trochę lepiej nawilżone i mniej się puszą. Za to końcówki, mimo że nieporozdwajane, powoli zaczynają wymagać podcięcia - są suche, a poza tym fryzura przestaje się dobrze układać. Zakładałam, że włosy podetnę dopiero na początku listopada, ale nie wiem czy wytrzymam aż dwa miesiące.
Ostatnio minimalnie bardziej wypadają, czuć już nadchodzącą jesień. Muszę zaopatrzyć się w jakąś nową wcierkę.
bez lampy, światło dzienne
bez lampy, światło dzienne


















Przyrost:
- pasemko kontrolne 2cm (44cm)
- całość 2cm; (78cm)
- obwód kucyka 7,8 cm
Nareszcie trochę urosły, wcierka i suplementy zadziałały :).

Kosmetyki, które używałam w ostatnim miesiącu:

Szampon na co dzień:
- Schwarzkopf, Gliss Kur Oil Nutrive

Szampon oczyszczający:
- Eva natura tataro-chmielowy; peeling cukrowy co 2 tygodnie

Odżywki d/s:
- Mrs Potters z aloesem i jedwabiem (recenzja TUTAJ
- Garnier goodbye damage (recenzja TUTAJ)

Odżywki b/s:
- Nivea, Flexible curls, balsam do loków
- Joanna, krem do loków

Maski:
- Kallos banana (recenzja TUTAJ)
- Isana oil care

Serum do końcówek:
- wygładzające serum Evlseve 

Oleje:
- olej sojowy
- olej ze słodkich migdałów

Wcierki:
Marion, kuracja wzmacniająca

Płukanki:
- brak

Suplementy:
- magnez z witaminą B6

Na koniec włosy nad morzem:



A jak Wasze włosy w ostatnim miesiącu? :)