Zacznę, niestety, od niezbyt udanej niedzieli dla włosów.
Obiecałam sobie, że już więcej czekoladowego Kallosa nie użyję. Ale łudziłam się, że po kilku długich tygodniach może znowu zadziała tak fajnie jak za pierwszym razem...
Odżywianie przed myciem:
- rafinowane masło babassu (całkiem nieźle się u mnie sprawdza, będzie osobny post)
Mycie:
- szampon na łopianowym propolisie Babuszki Agafji 1x
- Mrs Potters z aloesem 1x
Odżywianie po myciu:
- nie spłukując Mrs Potters dołożyłam od ucha w dół Kallosa Chocolate, na 30 min pod czepek i ręcznik
Kiedy włosy lekko podeschły dołożyłam kapkę balsamu Nivei do loków oraz standardowo wygładzającego serum Elseve.
światło dzienne, bez flesza |
Gratuluję zdanej sesji! Ja już też mam ją za sobą :)
OdpowiedzUsuńU mnie też niestety pojawił się puch... po raz kolejny :(
Szkoda, że Kallos się nie sprawdził :/ Ja z zasady unikam ich proteinowych masek, ale inne do tej pory mnie nie zawiodły.
OdpowiedzUsuńNie korzystałam z tej maski i chyba nie skorzystam. :D Zazdroszczę kręconych włosów, piękne są!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na rozdanie: http://lustlure.blogspot.com/2015/06/pierwsze-rozdanie-u-love-nature-beauty.html
Balsam Mrs Potters z aloesem ma w sobie proteiny, więc warto rozważyć przeproteinowanie jeśli używasz go często, co może się objawiać strączkami, przesuszeniem i puszeniem właśnie. Pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńSolo (w sensie bez Kallosa) działa bardzo fajnie, więc go raczej nie obwiniam. Ale fakt, chyba powinnam na trochę odstawić proteiny :).
Usuńa moze to wina trzymania jakby nie było szampony tak długo na włosach? mimo, ze pod maska, to wciaz szampon...
Usuń?
UsuńSzampon spłukałam, a drugie mycie to mycie odżywką ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń