sobota, 28 listopada 2015

Recenzja 51: Schwarzkopf, Gliss Kur Oil Nutritive, Szampon do włosów ze skłonnością do rozdwajania

Opakowanie: duża plastikowa butla z przezroczystego plastiku o ciepłym, żółtozłotym odcieniu. Trochę za duża do zabrania na przykład w podróż. Dozownik w porządku, nie wylewało się za dużo produktu. Nic się nie psuło ani nie połamało.

Zapach: słodki i przyjemny, ciężko go określić, mnie przypomina owoce. Nie pozostaje na włosach po myciu, jedynie umila nam samą czynność mycia włosów.

Działanie: to mój pierwszy drogeryjny szampon od jakichś trzech lat ;) byłam ciekawa jego działania ze względu na dobre opinie, również wśród włosomaniaczek.
Szampon kupiłam w połowie lipca. Ze względu na upały wysuszające mi włosy liczyłam na to, że szampon bogaty w oleje pomoże utrzymać ich nawilżenie. Bałam się za to obciążenia skóry głowy. Produkt jednak pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ włosy rzeczywiście były po nim bardziej nawilżone i dociążone, nie zauważyłam za to aby skóra głowy szybciej się przetłuszczała.
Szampon dobrze się pieni i zmywa bez problemu wszystkie oleje. Włosy po użyciu się nie plączą.
Ten dobry stan trwał jednak do czasu – na początku października włosy zaczęły szybko klapnąć, wtedy też zaczęły wypadać. Myślałam, że to działanie tego szamponu, jednak po zmianie produktów do mycia problem się nie rozwiązał, dlatego nie mogę go za to winić.

Skład:
Aqua – woda
Sodium laureth sulfate – sól sodowa siarczanu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego; Anionowa substancja powierzchniowo czynna, środek myjący
Cocamidopropyl betaine – Kokamidopropylobetaina, substancja myjąca, nieszkodliwa, o ile występuje bez SLS, SLES itp.
Sodium chloride – chlorek sodu, zagęszczacz, może wysuszać włosy i skórę, nie jest rakotwórczy
Argania spinosa kernel oil – olej arganowy, działa antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie, łagodząco, wpływa na elastyczność i odżywienie skóry, na jej odpowiednie nawodnienie i odnowę komórkową, zawiera witaminę E
Macadamia ternifolia seed oil – olej z nasion makadamii, zawiera witaminy A, B, E, składniki mineralne; działa regenerująco i odżywczo
Olea europaea fruit oil – oliwa z oliwek, zawiera witaminy B, C, E; działa regenerująco, wygłająco, uelastyczniająco
Sclerocarya birrea seed oil – olej marula, zawiera witaminę E I antyoksydanty; działa wygładzająco, dodaje blasku
Sesamum indicum seed oil – olej sezamowy; posiada filtr UV 3-4; reguluje pracę gruczołów łojowych; przeznaczony głównie dla skóry suchej I dojrzałej
Panthenol – panteol ,substancja łagodząca, prekursor witaminy B5
Cocodimonium hydroxypropyl hydroylyzed keratin – substancja powierzchniowo czynna; antystatyk; wygładza włosy
Hydrolyzed keratin – hydrolizowana keratyna, uzupełnia składniki budujące włosy, wzmacnia je, regeneruje, dodaje objętości; działa antystatycznie, nawilżająco, filmotwórczo
Cocamide MEA – stabilizator emulsji, substancja aktywnie oczyszczająca
Disodium cocoamphodiacetate – deliaktna substancja myjąca, powstaje z oleju kokosowego, polepsza pianę kosmetyku, uelastycznia skórę
Sodium benzoate – konserwant
Citric acid – kwas cytrynowy, wspomaga działanie innych składników aktywnych, regulator pH
PEG-7 glyceryl cocoate – emulgator; emollient; rozpuszczalnik; pochodzi z oleju kokosowego i gliceryny
PEG-40 hydrogenated castor oil – silikon rozpuszczalny w wodzie, olej rycynowy w postaci chemicznie zmienionej, emulgator
Polyquaternium-10 – składnik kondycjonujący, zmniejsza elektryzowanie się włosów, ułatwia rozczesywanie
Parfum – zapach
PEG-120 methyl glucose dioleate – emulgator, substancja powierzchniowo czynna
Linalool – zapach konwalii, może wywoływać alergie
Limonene – zapach cytryny
Hexyl cinnamal – gliceryna pochodzenia chemicznego, zapach, może wywołać alergie
Benzyl salicylate – filtr UV, zapach goździka
Citronellol – zapach
Propylene glycol – glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może podrażniać)
Benzyl alcohol – konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
CI 47005 – chemiczny barwnik, żółcień chinolinowa; może wywoływać stany zapalne skóry oraz działać komadogennie
CI 15985 – barwnik, żółcień pomarańczowa

Skład bardzo bogaty jak na produkt do mycia I na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Wysoko w składzie znajduje się aż 5 olei! Znajdziemy tutaj też keratynę i lekkie silikony. Produkt nie posiada składników rakotwórczych (z tego co mi wiadomo i udało mi się zanalizować). Skład trochę psują barwniki – osobiście wolałabym mniej przyjemny dla oka płyn bez nich. Szampon posiada mocny detergent (SLES) – jednym przeszkadza, innym nie.

Wydajność: Szampon ma pojemność 400 ml, stosowałam go ciągle przez okres 2,5 miesiąca (od połowy lipca do końca września), od tamtego czasu używam go raz na jakiś czas aby go zużyć. Myślę, że gdybym używała tylko jego starczyłby mi na 3-4 miesiące. Produkt dobrze się pieni i nie trzeba używać go w dużej ilości.

Cena i dostępność: możemy go kupić w większości drogerii za ok. 15zł. Nie jest to wygórowana cena za dość dobry szampon o dużej wydajności.

Podsumowanie: produkt uważam za dość dobry, jednak wrócę do bardziej odświeżających skórę głowy ziołowych szamponów, raczej bez olei w składzie (a jeśli już, to daleko w składzie). Szampon mogę jednak polecić osobom o wiecznie puszących się, suchych włosach oraz o nieprzetłuszczającej się skórze głowy.


Miałyście ten szampon?

niedziela, 22 listopada 2015

Niedziela dla włosów (23) : minimalizm

Dawno nie było już ndw, pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć, tym bardziej, że włosy ostatnio praktycznie zawsze myję wieczorem kiedy jest już ciemno. 
Moje włosy ostatnio zachowują się bardzo dziwnie - są jakby przyklapnięte i bez życia, a przy tym bardzo miękkie i gładkie przy użyciu minimalnej pielęgnacji. Próbowałam je oczyścić szamponem z sls - nie pomogło; oczyszczanie sodą też na nich nie zrobiło wrażenia. Używam odżywki Nivea long repair, która ma keratynę, więc raczej nie jest to spowodowane brakiem protein... Ba, nawet deszczowa pogoda nie puszy ich tak jak kiedyś. Nie falują też tak mocno. Generalnie zachowują się jakby... zmniejszyła się ich porowatość (?).

Przechodząc do niedzieli dla włosów - zdjęcie zrobione po minimalnej pielęgnacji po wizycie na basenie i wysuszeniu suszarką - czyli powinny być spuszone i pełne objętości...

Co zrobiłam:

Odżywianie przed myciem:
- kuracja wzmacniająca Marion w skalp kilka godzin wcześniej

Mycie:
- Schwarzkopf, szampon Gliss kur oil nutrive

Odżywianie po myciu:
- odżywka do włosów Babuszki Agafji na brzozowym propolisie
- kilka kropel olejku z czarnuszki siewnej po myciu


Zdjęcie zrobione bez flesza, ale na dworze robiło się już szaro i ciemno, kolor jest całkowicie przekłamany. Włosy są bardzo miękkie i gładkie, ale przyklapnięte, a fale są dość słabe (ale być może to kwestia cięcia). Kiedy zobaczyłam zdjęcia zaczęłam zastanawiać się nad podcięciem tego najdłuższego 'ogonka' o kilka cm - ale musiałaby mi w tym pomóc przyjaciółka, bo sama sobie z tym nie poradzę.

A jak Wasze niedzielne pielęgnacje?

wtorek, 17 listopada 2015

Recenzja (50): L'Oreal Paris, Elseve, eliksir odżywczy do włosów (wygładzenie i blask)

Opakowanie: spore jak na serum stumililitrowe opakowanie w ciepłej tonacji złota i bursztynu. Przezroczysta buteleczka z plastiku z wygodną i niezacinającą się pompką. Etykietki trochę się z czasem ścierają.

Zapach: delikatny, słodki. Nie utrzymuje się na włosach.

Działanie: szczerze mówiąc raczej unikam produktów tej firmy, jednak zachęciły mnie pozytywne opinie oraz obiecujące składy tych eliksirów. Nie zawiodłam się, ponieważ serum sprawdziło się na moich włosach bardzo dobrze. Po pierwsze dobrze dociąża włosy – jak wiecie często mam problem z puszeniem, a dzięki temu produktowi przeważnie udaje mi się uratować fryzurę jeśli nie trafiłam z odżywką czy maską, albo po prostu na zewnątrz jest niesprzyjająca pogoda. Ciężko z nim przesadzić i obciążyć włosy (chociaż moje w ogóle bardzo ciężko obciążyć). Po drugie doskonale chroni końcówki przed uszkodzeniami i rozdwajaniem. Serum używam przeszło pół roku i naprawdę ciężko mi znaleźć rozdwojoną końcówkę (co prawda niedawno je obcięłam, ale nawet przed cięciem były w dość dobrym stanie).

Skład:
Cyclopentasiloxane – silikon lotny
Dimethiconol – łatwo zmywalny silikon, zapobiega odparowywaniu wody
Chamomilla recutita extract/ matricaria flower extract – ekstrakt z rumianku pospolitego, działa kojąco, łagodząco
Cocos nucifera oil/ coconut oil – olej kokosowy
Helianthus annuus seed oil/ sunflower oil – olej słonecznikowy
Nelumbium speciosum extract/ nelumbium speciosum flower extract  - ekstrakt z kwiatu lotosu; działa regenerująco
Benzyl alcohol – konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
Cinnamal – naturalny component olejków eterycznych, zapach cynamonu
Linalool – zapach konwalii, może wywoływać alergie
Linum usitatissimum flower extract – ekstrakt z kwiatów lnu,
Caprylic/ capric triglyceride – mieszanina roślinnych kwasów tłuszczowych, emolient tłusty, tworzy na skórze film przez co kondycjonuje i zmiękcza skórę, może być komadogenny
Gardenia tahitensis flower extract – Ekstrakt z kwiatu gardenii tahitańskiej (Tiare) -
Rosa canina flower extract – ekstrakt z dzikiej róży, działa zmiękczająco i nawilżająco, posiada dużo witaminy C
Bisabolol – substancja czynna; naturalny składnik rumianku o działaniu łagodzącym i przeciwzapalnym; nie wywołuje alergii
Glycine soja oil/ soybean oil – olej sojowy
Parfum/ fragrance (F.I.L. C158646/3) – zapach

Na początku mamy dwa silikony, które w serach absolutnie mi nie przeszkadzają. Następnie aż 4 oleje i 5 ekstraktów. Nie za bardzo wiem jak ma się to do napisu na opakowaniu „idealne połączenie 6 olejków kwiatowych”… Nie ma za to niebezpiecznych konserwantów, za co dużo plus.

Wydajność: Jak wspomniałam olejku używam ponad 6 miesięcy, została mi jeszcze jakaś 1/4 buteleczki. Wątpię żebym zużyła go do końca roku… ;) Konsystencja typowa dla tego typu produktów – lekki olejek.

Cena i dostępność: Za 100ml zapłacimy w Rossmannach 28zł. Wydaje się sporo w porównaniu z innymi produktami tego typu, jednak ma on większą pojemność i jest wydajny, dlatego bardzo się opłaca.

Podsumowanie: Z eliksiru jestem bardzo zadowolona i chętnie do niego wrócę. Planuję również wypróbować inne sera tej firmy.


Miałyście? Jak Wasze wrażenia? :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Czyste oleje (4) : naturalny olej makadamia (recenzja 49)

Opakowanie: charakterystyczna plastikowa buteleczka z zsk z kroplomierzem. Wygodna, widać przez nią ile olejku zostało w środku.

Zapach: delikatny, słabo wyczuwalny. Nie przypomina nic konkretnego… no taki „olejowy” :).

Działanie: olejek jest lekki, szybko się wchłania zarówno w skórę jak i we włosy. Używałam go do olejowania włosów przed myciem, jako dodatek do maski po umyciu włosów oraz po myciu do dociążenia włosów. W każdym przypadku jego działanie było dość przeciętne, albo wręcz niewidoczne. Na pewno włosom nie zaszkodził, ale dodatkowe nawilżenie czy dociążenie było minimalne. Najlepiej sprawdził się na włosach po myciu – kilka kropel delikatnie redukowało puch. Efekt był jednak gorszy niż przy oleju ze słodkich migdałów.

Wydajność: przy stosowaniu na włosy ze względu na minimalne działanie musiałam używać go dość sporo żeby zobaczyć jakieś efekty, dlatego skończył się dość szybko. Gdybym używała go tylko do ochrony końcówek lub na skórę starczyłby na dużo dłużej, bo wystarcza parę kropel.

Cena i dostępność: za 30ml zapłacimy 6 lub 8zł – w zależności czy wybierzemy olejek naturalny czy organiczny (na zdjęciu olejek o pojemności 15ml, obecnie najmniejsze dostępne opakowanie ma 30ml). Ten organiczny podobno pachnie orzechowo ;) i pewnie ma trochę lepsze działanie. Olejek jest tańczy o połowę w porównaniu do tego ze słodkich migdałów. Stacjonarnie raczej będzie problem z dostępnością (może jakieś sklepy z eko-kosmetykami?). Najłatwiej kupić go przez internet w sklepach z mazidłami.

Podsumowanie: olejek makadamia spisywał się u mnie trochę gorzej niż ten ze słodkich migdałów, dlatego mimo niższej ceny prędzej skuszę się na ten drugi. Oba za to mogę polecić jako lekkie olejki do skóry (chociaż uwaga, bo oba są komadogenne).


Miałyście ten olejek? Spisywał się u Was?

niedziela, 1 listopada 2015

Aktualizacja listopad + niedziela dla włosów (22) : w końcu podcięcie! :)

Cześć :)
Jak się domyślacie nareszcie nastąpił wyczekiwany przeze mnie moment podcięcia włosów :). Długo zastanawiałam się czy uciąć tylko parę centymetrów czy jednak trochę więcej - z jednej strony końce nie były zniszczone, ale z drugiej były przerzedzone i fryzura źle się układała. W końcu stwierdziłam, że pozbędę się najbardziej przerzedzonej części i "ile cm wyjdzie tyle będzie". Wyszło aż 7cm. Czy żałuję? Ani odrobinę :). Włosy od razu zaczęły się lepiej układać, wizualnie wydają się zdrowsze, bardziej mięsiste i gęste :). Smętne końcówki już nie straszą ;).
Włosy w październiku raczej się nie miały skłonności do puszenia się, za to wciąż nie udało mi się zwalczyć wypadania włosów :(. Szczerze to już powoli opadają mi ręce, ten stan trwa już prawie 2 miesiące. Stosowałam skrzypokrzywę (przez cały miesiąc, 2 kubeczki dziennie), siemię lniane (od jakiś 2 tygodni, 1 kubeczek dziennie), CP (od jakiś 2 tygodni, 2 razy dziennie po 3 tabletki), olejek Green Pharmacy ze skrzypem (przed co 2 myciem na skalp na 30 minut) a od tygodnia dodatkowo kurację wzmacniającą Marion, która kilka miesięcy temu mi pomogła...
Obwód kucyka spadł mi przez te 2 miesiące o 4mm (z 7,8 do 7,4). Pociesza mnie myśl, że po prostu wróciłam do stanu wyjściowego - przez kilka lat obwód nie wynosił więcej niż 7,5. Jakieś 2 lata temu miał nawet 6,8 i udało mi się jakoś włosy zagęścić. Dlatego staram się nie tracić nadziei... ale jeśli kolejny miesiąc nie przyniesie poprawy - udam się do lekarza.

Zastanawiam się nad dwoma powodami tego stanu, o których wcześniej nie pomyślałam, a które zamierzam wyeliminować:
- po pierwsze twarda woda - wypadanie zbiegło się w czasie z momentem, kiedy zamieszkałam ze znajomą. Być może włosom nie odpowiada woda w mieszkaniu, dlatego każde mycie będę kończyła płukanką octową z przefiltrowaną wodą.
- po drugie zbyt rzadkie mycie włosów - uprawiam często sport, a włosy wciąż myję co 2 dni. Jeśli ćwiczę w pierwszy dzień po myciu, to na drugi dzień co prawda nie są przetłuszczone, ale idealnie świeże też nie... i wtedy przy następnym myciu zostaje mi dużo więcej włosów. Być może pot w jakiś sposób "zatyka" cebulki włosów (to tylko moja hipoteza) przez co one obumierają. Dlatego po bardziej intensywnych treningach zawsze będę myła włosy od razu, nie ważne czy jest to dzień mycia czy też nie.

I w końcu aktualne zdjęcie: niestety szybko robi się ciemno i niestety było zrobione z fleszem. Wyglądają na mało pofalowane, w rzeczywistości wyglądały lepiej. 

Co zrobiłam:

Odżywianie przed myciem:
- balsam do ciała na końce, ok. 20 minut przed myciem

Mycie:
- peeling cukrowy skóry głowy 
- mycie : Lavera, szampon do wrażliwej skóry głowy

Odżywianie po myciu:
- Bioselect, natural restructing hair mask (maseczka pożyczona od siostry) na ok. 15 minut pod czepek
- podcięcie włosów
- zabezpieczenie końcówek serum wygładzającym Elseve



Przyrost:
- pasemko kontrolne 1,5cm (46,5cm) -> po podcięciu 40,5cm
- całość - przestałam mierzyć, bo ta długość jest strasznie niemiarodajna i zależy od tego jak pofalują mi się włosy - doszło do tego, że podczas mierzenia włosy miały niby kilka cm mniej niż miesiąc temu (oczywiście przed podcięciem) :P zmierzyłam więc długość napiętego kucyka od gumki do końców:
- długość kucyka 51cm -> po podcięciu 44cm
- obwód kucyka 7,4cm

Kosmetyki, które używałam w ostatnim miesiącu:

Szampon na co dzień:
- Schwarzkopf, Gliss Kur Oil Nutrive
- Lavera, szampon do wrażliwej skóry głowy

Szampon oczyszczający:
- Barwa, czarna rzepa + peeling skóry głowy 3 razy

Odżywki d/s:
- Garnier goodbye damage (recenzja TUTAJ)
- Nivea long repair

Maski:
- Kallos color

Serum do końcówek:
- wygładzające serum Evlseve 

Oleje:
- olej ze słodkich migdałów (recenzja TUTAJ)
- olej makadamia
- olej z czarnuszki siewnej

Wcierki:
- olejek Green Pharmacy ze skrzypem
- Marion, 14-dniowa kuracja wzmacniająca (recenzja TUTAJ)

Płukanki:
- z L-cysteiny
- octowa

Suplementy:
- skrzypokrzywa

W listopadzie zamierzam kontynuować picie skrzypokrzywy (1 kubeczek dziennie), siemienia (2-3 kubeczków dziennie), stosowania wcierek (chociaż kusi mnie odstawienie ich na jakiś czas, może skalp też ma dość nakładania na niego czegokolwiek?). Jeśli chodzi o suplementy to niedługo skończę cp i raczej do niego nie wrócę. Zamierzam za to łykać witaminę D.

Muszę przyznać, że obecna pielęgnacja włosów świetnie wpłynęła za to na... cerę i paznokcie! :D

A jak Wasze włosy jesienią? Poradziłyście sobie z jesiennym wypadaniem? A może miałyście to szczęście, że w ogóle nie musiałyście z nim walczyć? :)