środa, 26 sierpnia 2015

Recenzja (43): Kallos Banana

Opis producenta: Bananowa maska z zawartością aktywnych składników - A, B1, B2, B3, B5, B6, C, witamina E, olej z oliwek i ekstrakt banana - błyskawicznie nawilża, odmładza i pobudza włosy. Tworzy specjalną warstwę ochronną na włosach, dzięki czemu są bardziej odporne na szkodliwe działanie gorącego powietrza oraz inne czynniki atmosferyczne. Rozjaśnia, nadaje gładkość i miękkość suchym, słabym, matowym włosom. 

Opakowanie: wielki plastikowy słój, z którego bez problemu możemy wydobyć produkt. O ile mamy suche dłonie – często pod prysznicem miałam problem z odkręceniem go. Niestety nie mogę sobie przypomnieć, czy był zabezpieczony folią. Grafika mi się nawet podoba – tylko 2 kolory, z których jeden jest wyrazisty i zwraca na siebie uwagę, a jednocześnie całość nie jest tandetna i przesadzona. Opakowanie jest nietrwałe – wyślizgnęło mi się raz i pękło w dwóch miejscach.

Zapach: mnie się baaardzo podoba :). W opakowaniu jest trochę chemiczny, ale przy nakładaniu na włosy czuję bardzo przyjemnego, słodkiego banana. Zapach niestety nie utrzymuje się na włosach.

Działanie: maseczka całkiem dobrze działa na moje włosy. Po użyciu były bardzo miękkie i nawilżone. Raczej nie wpływała na skręt fal (ani nie poprawiała, ani nie pogarszała). Włosy nie były po niej oklapnięte, a wręcz czasami zbyt mało dociążała włosy. Dlatego często ją tuningowałam, najczęściej dodawałam ok. pół łyżeczki jakiegoś olejku, dzięki czemu włosy były idealnie dociążone.
Nie zauważyłam większej różnicy między efektem po kilku minutach trzymania maski na włosach a trzymania 20-30 minut. Wręcz wydaje mi się, że przy dłuższym przetrzymywaniu efekt był gorszy, niż kiedy tylko wmasowywałam ją we włosy i po chwili spłukiwałam.
Efekty utrzymują się raczej od mycia do mycia, nie sądzę, żeby maska mogła pomóc na dłuższą metę bardzo zniszczonym włosom.

Skład:
Aqua – woda
Cetearyl alcohol – alkohol cetearylowy, emolient, stabilizacja emulsji
Cetrimonium chloride – konserwant, antybakteryjny, ułatwia mycie i rozczesywanie
Olea europaea oil – oliwa z oliwek
Parfum – zapach
Citric acid – kwas cytrynowy, wspomaga działanie innych składników aktywnych, regulator pH
Cyclopentasiloxane – silikon lotny, nie obciąża włosów, daje uczucie jedwabistości włosów
Dimethiconol – łatwo zmywalny silikon, zapobiega odparowywaniu wody
Propylene glycol – glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może podrażniać)
Musa sapientium fruit extract – ekstrakt z banana
Niacinamide – witamina PP, poprawia ukrwienie skóry głowy, wzmacnia cebulki włosów, reguluje działanie gruczołów łojowych
Calcium pantothenate – witamina B5
Sodium ascorbyl phosphate – substancja o działaniu przeciwutleniającym i przeciwrodnikowym, hamuje procesy starzenia się skóry
Pyridoxine HCI – witamina B6
Maltodextrin sodium starch – maltodekstryna, naturalny cukier ze skrobi roślinnej, stabilizator
Octenylsuccinate silica – ?
Benzyl alcohol – konserwant pochodzenia chemicznego, zapach
methylchloroisothiazolinone – konserwant, może wywoływać alergie i wpływać na układ nerwowy
methylisothiazolinone - konserwant, może wywoływać alergie i wpływać na układ nerwowy

Jak zwykle u Kallosów skład jest niezbyt treściwy. Przed zapachem mamy emolienty, w tym oliwa z oliwek. Wszystkie witaminy i ekstrakt z banana znajdują się po zapachu, dlatego ich działanie jest raczej minimalne. Maska nie zawiera na szczęście żadnych protein – zauważyłam, że Kallosy z proteinami kompletnie nie sprawdzają się na moich włosach.

Wydajność: produkt jest gęsty, chociaż nie aż tak jak czekoladowa wersja. Nie spływa z włosów i nie trzeba używać go zbyt wiele. Osobiście miałam tendencję do nakładania zbyt dużej ilości, żeby szybciej go zużyć – co skutkowało tym, że musiałam go bardzo długo spłukiwać. Mimo, że go nie oszczędzałam starczył mi na jakieś pół roku częstego stosowania.

Cena i dostępność: litr maski za śmieszną cenę ok. 10zł/litr kupimy w Hebe. Czasami Kallosy widuję w Jaśminie, ale nie wiem czy ta wersja też tam jest.

Podsumowanie: z prosuktu jestem zadowolona, ale nie zachwycona. Nie uprzykrzał mi życia, sprawował się dobrze jak na odżywkę – maską bym go nie nazwała, jest za mało treściwy. Być może kiedyś do niego wrócę, ale jak na razie kuszą mnie inne Kallosy :).

Recenzje innych wersji:
- Chocolate KLIK
- Latte KLIK
- Placenta KLIK

Lubicie tę bananową maseczkę? ;)

niedziela, 23 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów (19): oczyszczenie+nawilżanie



Cześć ;)
Dawno nie było wpisu, wyjazd nad morze trochę mnie wytrącił z rytmu. Na szczęście wakacje nie zaszkodziły włosom, mimo że nie zabezpieczałam ich w ogóle ;). Dawno nie oczyszczałam porządnie włosów, a czułam, że jest im to już potrzebne.

Co zrobiłam:

Odżywianie przed myciem:
- olej sojowy na ok. godzinę przed myciem

Mycie:
- szampon Schwarzkopf, Gliss Kur oil nutrive + cukier - peeling skalpu
- oczyszczenie włosów szamponem Eva natura tataro-chmielowy, 2 razy

Odżywianie po myciu:
- kopiasta łyżka maski Isana oil care, stuningowana 1ml mleczka pszczelego, 1ml olejku ze słodkich migdałów, 10 kroplami Panthenolu i 10 kroplami kolegenu z elastyną; mieszanka pozostawiona na ok. 20 minut pod czepkiem
- po umyciu na mokre włosy serum wygładzające Elseve

światło dzienne, bez lampy

Już w trakcie spłukiwania maseczki wiedziałam, że przedobrzyłam z olejkiem w maseczce, bo włosy w dotyku były jakby lepiące (1 raz mi się coś takiego zdarzyło). Po wyschnięciu były baaaardzo mięciutkie i gładkie, błyszczące i pięknie pofalowane. Niestety włosy myłam wieczorem, a zdjęcie powyżej zrobiłam z samego rana (spałam w bardzo luźnym warkoczu). Maseczka bardzo mocno dociążyła włosy i praktycznie w ogóle się nie spuszyły. Z jednej strony powinnam się z tego cieszyć, bo wiecznie narzekam na puch, jednak zabrakło mi do pełni zadowolenia objętości. Niestety cienkie włosy przy mocnym dociążeniu wyglądają jakby było ich dużo mniej.

A jak Wasze niedziele dla włosów? ;)

piątek, 14 sierpnia 2015

recenzja (42): szampon do włosów Babydream

Opakowanie: Dość mała, poręczna, niebieska butelka o pojemności 250ml. Nie widać ile produktu pozostało w opakowaniu z nieprzeziernego plastiku. Wygodny dozownik, szampon nie wylewa się od razu po przechyleniu butelki. Grafika typowa dla produktów dla dzieci.

Zapach: delikatny, słodko-pudrowy, charakterystyczny dla kosmetyków dla dzieci. Nie utrzymuje się na włosach.

Działanie: Jakiś czas temu, kiedy olejek BDFM i czekoladowy Kallos niesamowicie wysuszyły moje włosy postanowiłam sięgnąć po jakiś delikatny szampon, który trochę by moim włosom ulżył. Zakupiłam więc słynny szampon Babydream, którego jedni kochają, a drudzy nienawidzą. Produkt słabo się pieni, ale nie miałam problemu z domyciem włosów. W czasie mycia włosy poplątały się i stały się dziwnie szorstkie w dotyku, ale po użyciu najprostszej odżywki zły efekt mijał, i mogłam bez problemu rozczesać włosy. Szampon nie wysuszał mi włosów ani nie przyspieszył ich przetłuszczania. Niestety szybko byłam zmuszona odstawić szampon z innego powodu – zaczęła mnie po nim swędzieć skóra głowy. Dałam mu kilka szans i za każdym razem to się zdarzało, dlatego postanowiłam nie ryzykować dalszego stosowania produktu.

Skład:
Aqua – woda
Cocamidopropyl betaine – substancja myjąca
Lauryl glucoside – agodna substancja pianotwórcza, osłabia drażniące działanie szamponu
Parfum – zapach
Glyceryl oleate – naturalny emulgator, działa nawilżająco
Coco-glucoside – łagodna substancja myjąca
Panthenol – panteol ,substancja łagodząca, prekursor witaminy B5
Zinc sulfate – konserwant
Sodium hydroxide – regulator pH
p-anisic acid – kwas anyżowny, naturalny konserwant
triticum vulgare germ extract – wyciąg z kiełków pszenicy, działa łagodząco, wygładzająco
chamomilla recutita flower extract – ekstrakt z rumianku pospolitego, działa kojąco, łagodząco

Skład dość krótki, bardzo delikatny i niegroźny.

Wydajność: ciężko mi ją określić, ponieważ na włosach użyłam go tylko kilka razy. Później zużyłam go do mycia ciała i dłoni. W sumie miałam go ponad dwa miesiące.

Cena i dostępność: Szampon kupiłam za 6 zł w Rossmannie i tylko tam możemy go nabyć. Cena nie jest wygórowana.

Podsumowanie: Być może gdyby szampon nie zrobił mi krzywdy na skalpie byłabym z niego całkiem zadowolona, chociaż jeśli chodzi o łagodne szampony dla dzieci lepiej spisał się u mnie szampon HiPP.


Jak sprawdził się u Was ten znany szampon? ;)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Zużycia maj-czerwiec-lipiec

Jakiś czas temu zrobiłam sobie dokładny spis kosmetyków i ich ilość mnie przeraziła: była ich ponad setka! Dopiero to, oraz podsumowanie łącznej ich kwoty zmotywowało mnie do ograniczenia ich ilości. Od tamtej pory (listę stworzyłam na początku kwietnia) udało mi się zejść do 84 sztuk, a do końca września chciałabym się ograniczyć do 70 :). Oto co udało mi się zużyć w czasie ostatnich 3 miesięcy:


1) Garnier Ultra Doux, odżywka do włosów awokado i karite – znowu zapomniałam, że po zmianie składu odżywka nie sprawdza się tak świetnie jak kiedyś. Nie kupię ponownie.
2) Płyn micelarny Bebeauty – jeszcze w starej wersji, którą bardzo lubiłam. Obecnie w Biedronce mamy 2 płyny micelarne, z których jeden jest w porządku, a drugi (paradoksalnie ten dla skóry wrażliwej) szczypie mnie w oczy. Ten pierwszy zdecydowanie kupię ponownie.
3) Joanna Naturia, odżywka b/s z pokrzywą i zieloną herbatą – byłam z niej bardzo zadowolona, recenzja TUTAJ. Kiedyś kupię ponownie.
4) Nectar of Nature, odżywka do włosów z masłem orzechowym i mango – tania odżywka o ubogim składzie, ale za to przepięknym zapachu. Byłam w szoku, ponieważ na włosach sprawdziła się… dobrze! Ma w składzie parafinę, która idealnie wygładziła mi włosy. Niestety konsystencja jest tak rzadka, że użyłam jej tylko kilka razy, dlatego ciężko mi było napisać o niej dokładną recenzję. Świetna do serum olejowego – przepięknie pachnie i umila olejowanie. Kupię ponownie.
5) Isana, żel pod prysznic Violet Passion – jeden z moich ulubionych żeli Isany. Nie wiem czy kupię ponownie, ponieważ obecnie do ciała używam Facelle.
6) Biovax, maska do włosów keratyna i jedwab (saszetka) – po jednym użyciu trudno ocenić działanie maski, jednak ten jeden raz mnie nie zachęcił, bo zrobił mi z włosów siano. Raczej nie kupię ponownie.
7) Bingospa, maska błotna do twarzy z kolagenem – całkiem przyjemna, używałam jej raz w tygodniu, starczyła mi na prawie 8 miesięcy. Skóra po użyciu była wygładzona i nawilżona, jednak do maski nie wrócę ze względu na szczypanie, które występowało przez kilka minut po nałożeniu.
8) Ziaja, antyperspirant bloker – niezastąpiony i naprawdę działający. Ze względu na zawartość aluminium staram się nie używać go zbyt często. Kupię ponownie.
9) Sensodyne, płyn do płukania jamy ustnej – płyn jak płyn, dostałam małe opakowanie razem z pastą. Nie mam nic do niego, ale kupować raczej nie będę.
10) Alterra, dezodorant w kulce z melisą i szałwią – zaczęłam go używać ze względu na to, że chyba jako jedyny nie zawiera aluminium. Działa całkiem dobrze. Już kupiłam kolejne opakowanie.
11) Sensodyne, pasta do zębów – moja ulubiona drogeryjna pasta. Kupię ponownie.
12) Receptury babuszki Agafji, krem do twarzy do 35 lat – kiedyś mój ulubieniec, ale ostatnio przestał tak dobrze matowić skórę, dlatego skusiłam się na matujące kremy Tołpy. Nie wiem czy kupię ponownie. (recenzjaTUTAJ)
13) Green Pharmacy, jedwab do włosów – jeden z najlepszych produktów do ochrony końcówek jakiego używałam. Kupię ponownie. (recenzja TUTAJ)
14) maść Cepan – na blizny. Tania, ale przy regularnym stosowaniu po kilku miesiącach widać poprawę, dlatego już nabyłam następną tubkę.
15) wazelina – była już po terminie, więc zużyłam ją do stóp, gdzie całkiem dobrze się sprawdziła. Nie wiem czy kupię ponownie.


16) Pamer’s, nawilżająca oliwka do ciała – zawiodłam się na jej zapachu, miał być kakaowy, a był chemiczny i niezbyt przyjemny. Na włosach nie robiła nic, na skórze całkiem dobrze się sprawdziła. Napiszę o niej osobą recenzję. Nie kupię ponownie.
17) Babydream, szampon do włosów – kultowy szamon, niestety nie dla mnie. Lekko plątał włosy, ale po użyciu odżywki wszystko było ok. Jednak po myciu swędziała mnie po nim skóra głowy, dlatego go odstawiłam i nie kupię ponownie.
18) Isana, żel do włosów – kupiłam go już przeszło 2 lata temu i użyłam może 2 razy, średnio mnie zadowolił. Poza tym był już po terminie. Nie widziałam sensu trzymać go na półce. Zdecydowanie nie kupię ponownie.
19) Bebeauty, nawilżający płyn micelarny – jedna z dwóch nowych wersji, ta zdecydowanie jest w porządku i kupię ponownie.
20) Sensodyne, pasta do zębów – jak wyżej: kupię ponownie.
21) Dove, krem do rąk z masłem shea i wanilią – słaby. Bardzo lekki i prawie w ogóle nie nawilża. Latem jeszcze ujdzie. Zapach bardzo chemiczny, męczył mnie. Nie kupię ponownie.
22) Tołpa, matujący krem normalizujący – bardzo fajny krem, lekki, idealny na lato. Dobrze matuje. Jednak chyba trochę lepiej działa korygujący krem matujący tej firmy, więc nie wiem czy kupię ponownie.
23) Perfecta, mus do ciała kryształowa rosa – super produkt na lato, jednak ze względu na nie do końca bezpieczny skład (więcej w RECENZJI) nie wiem czy kupię ponownie.
24) organiczne rafinowane masło babassu – mój hit, już się nie mogę doczekać kiedy znowu zrobię zakupy na zsk (a patrząc na obecne zapasy raczej nieprędko…) i kupię duże opakowanie tego cudeńka! Działał na włosy fantastycznie. Kupię ponownie, oczywiście. (recenzja TUTAJ)
25) Astor, skin match care, krem BB – tragedia. Kupiłam chyba najjaśniejszy odcień, a mimo to był za ciemny. A raczej na początku był ok, ale na twarzy ciemniał i efekt był tragiczny. Zużyłam go mieszając go z innym, bardzo jasnym podkładem. Nie kupię ponownie.
26) Max Factor, maskara False Lash Effect – taka sobie. Wyraźnie pogrubiała rzęsy i miała intensywnie czarny kolor, ale do efektu sztucznych rzęs jej daleko. Dodatkowo jej szczoteczka jest za duża jak na moje małe oczy i krótkie rzęsy. Nie kupię ponownie.
27) Receptury Babuszki Agafii : Szampon Nº3 Na Łopianowym Propolisie (nie ma na zdjęciu) -  calkiem dobry szampon, ale znam lepsze, więc nie kupię ponownie. (recenzja TUTAJ)
28) Placenta Mil Mil (nie ma na zdjęciu) - kultowa wcierka. Niestety nie pomogła mi z wypadaniem, ale przyspieszyła porost włosów (ok. 2cm na miesiąc). Myślę, że dla lepszych efektów musiałabym zużyć co najmniej 2 opakowania regularnie. Chętnie do niej wrócę, żeby dokładniej ją przetestować.

A jak Wam idzie zużywanie kosmetyków? ;)

niedziela, 9 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów (18): płukanka z L-cysteiną

Cześć :)
Jak już wiecie moje włosy L-cysteiną uwielbiają, więc od czasu do czasu, pomimo nieprzyjemnego zapachu, chętnie po nią sięgam. Przepis na płukankę zwykle trochę modyfikuję, tym razem dodałam do niej odrobinę mocznika i kilka kropel olejku makadamia.

Na 200 ml wody dodałam:
- 10ml L-cysteiny
- 5ml wyciągu z aloesu zatężonego 10x
- 2,5ml mocznika
- 1,5ml Panthenolu
- 5 kropel olejku makadamia

Co zrobiłam:

Odżywianie przed myciem:
- Isana, kakaowy krem do ciała na pół godziny

Mycie:
- szampon Schwarzkopf, Gliss Kur oil nutrive 2x

Odżywianie po myciu:
- duża ilość Kallosa Banana (chciałam go zdenkować) wprasowana dokładnie we włosy i spłukana obficie wodą
- płukanka z L-Cysteiny
- Elseve, serum wygładzające
- kilka kropel olejku ze słodkich migdałów na długość po wyschnięciu


Z efektu jest prawie zadowolona. Jak zwykle po tej płukance włosy pięknie się pofalowały (nawet mama zauważyła :D) oraz nabrały objętości i mięsistości. Mam wrażenie, że odrobinę bardziej błyszczą. Jednak tego co mi brakuje to zwykle towarzyszące tej płukance wygładzenie włosów - wciąż są trochę spuszone. Nie wiem czy jest to wina mocznika czy nie służy im woda w rodzinnym domu (praktycznie zawsze gdy w nim jestem włosy bardziej się puszą). Poza tym są dość miękkie i "przepięknie" pachną siarką ;).

czwartek, 6 sierpnia 2015

Recenzja (41): Dax Cosmetics, Perfecta SPA, Mus do ciała `Kryształowa rosa`

Puszyście lekki mus do ciała o wyjątkowo silnych właściwościach nawilżających. Zawiera olejek jojoba bogaty z witaminy A, E i F, który regeneruje i zmiękcza skórę oraz intensywnie nawilżające mleczko pszczele, które odżywia i nadaje skórze aksamitną gładkość. Kwas hialuronowy wiąże wodę w komórkach i chroni skórę przed utratą wilgoci.

Opakowanie: wygodny, lekki słoiczek. Pod nakrętką produkt zabezpieczony był folią. Grafika przyjemna, w delikatnych odcieniach zieleni, nie wieje kiczem.

Zapach: mnie bardzo odpowiada, jest lekki, kwiatowy. W opakowaniu dość intensywny, ale podczas aplikacji naprawdę delikatny. Pozostaje na skórze przez jakąś godzinę.

Działanie: mus jest bardzo lekki, ale na mojej mało wymagającej skórze sprawdził się dobrze. Według mnie to idealny produkt na letnie upały: przy nałożeniu na skórę lekko ją chłodzi, szybko się wchłania, skóra się nie lepi. Uwielbiałam zabierać go na basen, właśnie ze względu na to ekspresowe wchłanianie. Używany regularnie radził sobie z pobasenowym przesuszem skóry. Myślę jednak, że nie sprawdziłby się zimą, kiedy skóra potrzebuje czegoś bardziej treściwego.

Skład:
Aqua – woda
Paraffinum liquidum – olej uzyskiwany w wyniku przerobu ropy naftowej, emolient, działa natłuszczająco i ochronnie
Isopropyl palmitate – palmitynian izopropylu, emolient, może być komadogenny
Glycerin – gliceryna (humektant)
Cetearyl alcohol – alkohol cetearylowy, emolient, stabilizacja emulsji
Royal jelly – mleczko pszczele, działa nawilżająco, wygładzająco i kondycjonująco
Sodium hyaluronate – kwas hialuronowy, humektant,
Simmondsia chinesis seed oil – olej jojoba, działa odżywczo, wygładzająco, reguluje wilgotność skóry
Carbomer – składnik konsystencjotwórczy, filmotwórczy
Acrylates/C10-C30 alkyl acrylate crosspolymer – silikon, działa wygładzająco, zmiękczająco, filmotwórczo
Polyglyceryl-3 Diisostearate – substancje powierzchniowo czynna, zwilżająca, emulgator
Phenoxyethanol – konserwant, bezpieczniejszy od parabenów
Sodium hydroxide – regulator pH
Disodium EDTA – stabilizator, konserwant, może podrażniać skórę I błony śluzowe; należy go unikać w czasie ciąży i laktacji
Hydroxyacetophenone – hydroksyacetofenon, konserwant
Parfum – zapach
Cl 42090 –  błękit brylantowy, barwnik pochodzenia chemicznego, kancerogenny, może uczulać

Początek jest bardzo zachęcający: masa emolientów i humektantów. Niestety dalej jest trochę gorzej, pojawia się niezbyt fajny konserwant (disodium EDTA), który jeszcze mogłabym przełknąć, ale… na samym końcu wywołujący raka barwnik. I po co? Zdecydowanie wolałabym ten produkt bez tego pięknego, błękitnego koloru, ale bezpieczniejszy…

Wydajność: poniżej średniej – zużyłam go (225ml) w niecałe 2 miesiące stosując 4-5 razy w tygodniu.

Dostępność: większość drogerii, osobiście produkt nabyłam w Hebe za 13 zł. Przy takiej wydajności średnio się opłaca.

Podsumowanie: rewelacyjny produkt na upały, ale… nie wiem czy do niego wrócę. Po analizie składu już mnie tak nie zachwyca.

Miałyście? :)

wtorek, 4 sierpnia 2015

aktualizacja sierpień

W lipcu moje włosy nie miały się najlepiej: przez pięć tygodni siedziałam w biurze z klimatyzacją, a co za tym idzie - z suchym powietrzem. Dodatkowo było wiele suchych i upalnych dni, a na dokładkę chlor w basenowej wodzie... Moje z natury suche włosy znoszą to po prostu źle, mimo olejowania i bogatej pielęgnacji. Nawet jeśli w dotyku są miękkie i przyjemne, to często fruwają we wszystkie strony i wyglądają często po prostu źle... Bardzo żałuję, że skończyło mi się już masło babassu, które tak świetnie się spisywało na włosach. Obecnie testuję olej sojowy, do którego mam dość mieszane uczucia i nie wiem, czy przypadkiem on też nie przyczynia się do pogorszenia stanu włosów, tak jak BDFM, w którym olej sojowy jest olejem bazowym... 
Poza tym mam wrażenie, że wypada mi trochę więcej włosów, dlatego zakupiłam w Biedronce wcierkę Mariona. Dodatkowo w sierpniu planuję powrócić do magnezu z witaminą B6 (wciąż łapią mnie skurcze w czasie pływania) oraz do picia mielonego lnu.
Końcówki włosów nie są rozdwojone, ale są przesuszone. Zamierzam nakładać na nie kilka kropel olejku każdego dnia.









































Chciałam też pokazać dziś na zdjęciach jak różnie mogą wyglądać moje włosy zależnie od światła. Pierwsze i drugie zdjęcie zostało zrobione w moim pokoju, w którym światło słoneczne dociera tylko wcześnie rano, pierwsze z fleszem dwa dni temu, drugie przy świetle dziennym dziś. Trzecie zdjęcie zostało wykonane w innym pokoju (również bez lampy), a ostatnie w łazience z oknem od południa (bez lampy). W rzeczywistości kolor moich włosów chyba najbardziej jest podobny na trzecim zdjęciu. Za to na drugim zdjęciu ukazuje się to, co najbardziej mnie męczy przy robieniu zdjęć: w chłodnym świetle bardzo często wyglądają na zniszczone.

Przyrost:
- pasemko kontrolne 2cm (42cm)
- całość 0,5cm; (76cm)
- obwód kucyka 7,8 cm
Cieszy mnie, że obwód kucyka się nie zmniejszył. Ciekawi mnie, czy uda mi się do końca roku dobić do 8cm :).


Kosmetyki, które używałam w ostatnim miesiącu:

Szampon na co dzień:
- szampon na łopianowym propolisie Babuszki Agafji (recenzja TUTAJ)
- Babydream
- Schwarzkopf, Gliss Kur Oil Nutrive

Szampon oczyszczający:
- Eva natura tataro-chmielowy; peeling cukrowy co 2 tygodnie

Odżywki d/s:
- Mrs Potters z aloesem i jedwabiem

Odżywki b/s:
- Nivea, Flexible curls, balsam do loków

Maski:
- Kallos banana
- Isana oil care

Serum do końcówek:
- wygładzające serum Evlseve 

Oleje:
- Isana, balsam kakaowy (recenzja TUTAJ)
- masło babassu (recenzja TUTAJ)
- olej sojowy

Wcierki:
Marion, kuracja wzmacniająca

Płukanki:
- octowa

Suplementy:
- brak

Na koniec jeszcze plenerowe zdjęcie zrobione w połowie lipca. Akurat tego dnia byłam na basenie i włosy wyglądały średnio:



A jak Wasze włosy znoszą lato? :)