sobota, 20 kwietnia 2013

Recenzja IV: Kallos, Serical, Crema Midollo & Placenta (Krem pielęgnacyjny do włosów z wyciągiem z łożysk roślinnych)

Zapraszam do przeczytania mojej pierwszej recenzji dotyczącej maski do włosów :)

Zapach: chemiczny, charakterystyczny. Na początku mi się nie podobał, z czasem przyzwyczaiłam się i nawet go polubiłam :)Po zmyciu nie czułam go na włosach.


Opakowanie: ja posiadam duży 1000 ml słój, do którego spokojnie zmieści się cała ręka. W mniejszych opakowaniach również nie powinno być problemu z jej wydobyciem. Czasami sprawiało mi trudność odkręcenie plastikowej nakrętki mokrymi rękoma. Graficznie takie sobie, raczej nie przykuło mojej uwagi.

 maskę kupiłam już dość dawno, na początku mojego włosomaniactwa, czyli jakoś w listopadzie. Wtedy nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia – używałam jej bardziej jako odzywkę. Dopiero pod koniec lutego wkładałam ją pod czepek i ręcznik na minimum pół godziny. Od tamtej pory się w niej zakochałam :). Moje włosy po tej masce pięknie się falują, są odbite od nasady, puszyste, sypkie, chyba trochę bardziej błyszczące. Absolutnie ich nie obciąża, ale trzeba ją dosyć długo spłukiwać (szczególnie kiedy tak jak ja macie tendencję do używania zbyt dużo produktu niż to wymagane :)). Po Placencie pierwszy raz od dawna zdarzyło mi się nie mieć absolutnie żadnych problemów z rozczesaniem włosów po umyciu.
Minusem maski jest to, że powoduje puszenie się włosów. Ale z drugiej strony je konsystencja jest idealna do tuningowania, dlatego prawie przy każdym użyciu dodawałam do niej czegoś nawilżającego, np. odzywki Garniera Awokado i Karite, łyżeczkę miodu, kilka kropel oleju (najlepiej sprawdziła się oliwa z oliwek: dzięki temu połączeniu uzyskałam prawdziwy efekt WOW), lub inne odzywki. Albo nawet kilka z tych przeczy naraz. Nie wiem jak zachowuje się po zmieszaniu z półproduktami, bo pierwsze zamówienie odebrałam dopiero wczoraj, ale myślę, że również by się sprawdziło.
Raczej nie zauważyłam, żeby przez nią jakoś szczególnie poprawiła się kondycja moich włosów, ale są chyba trochę bardziej elastyczne i mniej się łamią. Na jakieś głębsze odżywienie raczej nie ma co liczyć.
Wszystkie pozytywne działania utrzymywały się niestety raczej tylko od mycia do mycia. Ostatnio przestała działać tak dobrze jak na początku, chyba znudziła się włosom i pora zrobić sobie od niej przerwę.

Wydajność: Dosyć gęsta, budyniowata konsystencja, nie spływa z włosów. Jednorazowo zużywałam ok. 2 łyżek, ale spokojnie można używać jej trochę mniej. Przez ostatnie 1,5-2 miesiące nakładałam 1-3 razy w tygodniu (a już wtedy nie miałam pełnego słoja, bo wcześniej sporadycznie ją stosowałam), sporą część oddałam koleżance, a jeszcze mi jej trochę zostało. Zdecydowanie bardzo wydajna.

Skład:
Aqua – woda
Cetearyl alcohol – Alkohol cetearylowy (emolient, stabilizacja emulsji)
Cetrimonium Chloride - konserwant, antybakteryjny, ułatwia mycie i rozczesywanie
Dipalmytoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate – antystatyk, humektant
Parfum – zapach
Methoxy PEG\PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone – silikon,nierozpuszczalny w wodzie, zmywalny delikatnym szamponem
Limonene – zapach cytryny
Benzyl alcohol - zapach, ma właściwości konserwujące i antybakteryjne
Phenoxyethanol – konserwant, bezpieczniejsza alternatywa parabenów
Propylene Glycol – glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może podrażniać)
Linalool - zapach konwalii (może wywołać alergie)
Citric Acid - kwas cytrynowy, wspomaga działanie innych składników aktywnych, regulator ph,
Triticum vulgare sprout (wheat) extract – ekstrakt z kiełków pszenicy
Bambusa vulgaris sap extract – ekstrakt z soku bambusa
Methylchloroisothiazolinone - konserwant pochodzenia chemicznego (może wywołać alergie)
Methylisothiazolinone - konserwant pochodzenia chemicznego (może wywołać alergie)

Nie jest zachwycający i tak jak wiele dziewczyna zastanawiam się, jak te Kallosy to robią, że mimo to, tak świetnie na nas działają :D. Tytułowego wyciągu z łożysk nie ma w nim wcale – możemy więc czuć się trochę oszukane. Zapach już na czwartym miejscu? Ekstrakty na przedostatnich miejscach? Przecież to nie ma prawa dobrze działać! No, ale działa...
Co mnie zdziwiło najbardziej – skład u mnie na opakowaniu różni się od większości, które znalazłam w internecie...

Cena i dostępność: za litrowe opakowanie zapłacimy około 10-11 zł, za mniejsze proporcjonalnie mniej. Cena jest po prostu śmieszna w stosunku do działania tej maski :). Gorzej z dostępnością – ja zamówiłam na allegro, stacjonarnie dostępna raczej tylko w sklepach fryzjerskich, widziałam ją też w Multidrogerii we Wrocławiu (która niestety jest na drugim końcu miasta :().

Podsumowanie: Nareszcie kosmetyk, którego działanie mi odpowiada, i do którego na pewno jeszcze wrócę. Może nie poprawi kondycji włosów, ale jej działanie wizualne na włosach w pełni mnie zachwyciło, oprócz tego puszenia, które bardzo łatwo ograniczyć półproduktami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz