Zapraszam do przeczytania mojej pierwszej recenzji dotyczącej maski do włosów :)
Zapach:
chemiczny, charakterystyczny. Na początku mi się nie podobał, z
czasem przyzwyczaiłam się i nawet go polubiłam :). Po zmyciu nie
czułam go na włosach.
Opakowanie:
ja posiadam duży 1000 ml słój, do którego spokojnie zmieści się
cała ręka. W mniejszych opakowaniach również nie powinno być
problemu z jej wydobyciem. Czasami sprawiało mi trudność
odkręcenie plastikowej nakrętki mokrymi rękoma. Graficznie takie
sobie, raczej nie przykuło mojej uwagi.
maskę kupiłam już dość dawno, na początku mojego
włosomaniactwa, czyli jakoś w listopadzie. Wtedy nie zrobiła na
mnie żadnego wrażenia – używałam jej bardziej jako odzywkę.
Dopiero pod koniec lutego wkładałam ją pod czepek i ręcznik na minimum pół godziny. Od tamtej pory się w niej zakochałam :). Moje włosy po tej masce pięknie się falują, są odbite od nasady, puszyste, sypkie, chyba trochę bardziej błyszczące. Absolutnie ich
nie obciąża, ale trzeba ją dosyć długo spłukiwać (szczególnie
kiedy tak jak ja macie tendencję do używania zbyt dużo produktu
niż to wymagane :)). Po Placencie pierwszy raz od dawna zdarzyło mi
się nie mieć absolutnie żadnych problemów z rozczesaniem włosów
po umyciu.
Minusem
maski jest to, że powoduje puszenie się włosów. Ale z drugiej
strony je konsystencja jest idealna do tuningowania, dlatego prawie
przy każdym użyciu dodawałam do niej czegoś nawilżającego, np.
odzywki Garniera Awokado i Karite, łyżeczkę miodu, kilka kropel
oleju (najlepiej sprawdziła się oliwa z oliwek: dzięki temu
połączeniu uzyskałam prawdziwy efekt WOW), lub inne odzywki. Albo
nawet kilka z tych przeczy naraz. Nie wiem jak zachowuje się po
zmieszaniu z półproduktami, bo pierwsze zamówienie odebrałam
dopiero wczoraj, ale myślę, że również by się sprawdziło.
Raczej
nie zauważyłam, żeby przez nią jakoś szczególnie poprawiła się
kondycja moich włosów, ale są chyba trochę bardziej elastyczne i mniej się łamią. Na jakieś głębsze odżywienie raczej nie ma co
liczyć.
Wszystkie
pozytywne działania utrzymywały się niestety raczej tylko od mycia
do mycia. Ostatnio przestała działać tak dobrze jak na początku,
chyba znudziła się włosom i pora zrobić sobie od niej przerwę.
Wydajność:
Dosyć gęsta, budyniowata konsystencja, nie spływa z włosów.
Jednorazowo zużywałam ok. 2 łyżek, ale spokojnie można używać
jej trochę mniej. Przez ostatnie 1,5-2 miesiące nakładałam 1-3
razy w tygodniu (a już wtedy nie miałam pełnego słoja, bo
wcześniej sporadycznie ją stosowałam), sporą część oddałam
koleżance, a jeszcze mi jej trochę zostało. Zdecydowanie bardzo
wydajna.
Skład:
Aqua
– woda
Cetearyl
alcohol – Alkohol cetearylowy (emolient, stabilizacja
emulsji)
Cetrimonium
Chloride - konserwant, antybakteryjny, ułatwia mycie i rozczesywanie
Dipalmytoylethyl
Hydroxyethylmonium Methosulfate – antystatyk, humektant
Parfum
– zapach
Methoxy
PEG\PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone – silikon,nierozpuszczalny w
wodzie, zmywalny delikatnym szamponem
Limonene
– zapach cytryny
Benzyl
alcohol - zapach,
ma właściwości konserwujące i antybakteryjne
Phenoxyethanol
– konserwant, bezpieczniejsza alternatywa parabenów
Propylene
Glycol – glikol propylenowy (humektant, rozpuszczalnik, może
podrażniać)
Linalool
- zapach konwalii (może wywołać alergie)
Citric
Acid - kwas cytrynowy, wspomaga działanie innych składników
aktywnych, regulator ph,
Triticum
vulgare sprout (wheat) extract – ekstrakt z kiełków pszenicy
Bambusa
vulgaris sap extract – ekstrakt z soku bambusa
Methylchloroisothiazolinone
- konserwant pochodzenia chemicznego (może wywołać alergie)
Methylisothiazolinone
- konserwant pochodzenia chemicznego (może wywołać alergie)
Nie
jest zachwycający i tak jak wiele dziewczyna zastanawiam się, jak
te Kallosy to robią, że mimo to, tak świetnie na nas działają
:D. Tytułowego wyciągu z łożysk nie ma w nim wcale – możemy
więc czuć się trochę oszukane. Zapach już na czwartym miejscu?
Ekstrakty na przedostatnich miejscach? Przecież to nie ma prawa
dobrze działać! No, ale działa...
Co
mnie zdziwiło najbardziej – skład u mnie na opakowaniu różni
się od większości, które znalazłam w internecie...
Cena
i dostępność: za litrowe opakowanie zapłacimy około 10-11 zł, za
mniejsze proporcjonalnie mniej. Cena jest po prostu śmieszna w
stosunku do działania tej maski :). Gorzej z dostępnością – ja
zamówiłam na allegro, stacjonarnie dostępna raczej tylko w
sklepach fryzjerskich, widziałam ją też w Multidrogerii we
Wrocławiu (która niestety jest na drugim końcu miasta :().
Podsumowanie:
Nareszcie kosmetyk, którego działanie mi odpowiada, i do którego
na pewno jeszcze wrócę. Może nie poprawi kondycji włosów, ale
jej działanie wizualne na włosach w pełni mnie zachwyciło, oprócz
tego puszenia, które bardzo łatwo ograniczyć półproduktami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz