Moje włosy na dzień dzisiejszy prezentują się tak:
Z fleszem:
Bez flesza:
Przez ostatni miesiąc zdecydowanie urosły. Popijałam (niestety niezbyt regularnie) drożdże oraz wcierałam w skalp wodzę brzozową (o niej będzie osobny wpis). Nie umiem stwierdzić ile dokładnie, bo za każdym razem kiedy mierzę wychodzi mi inna liczba... Ale porównując zdjęcia z końca lutego zdecydowanie widać różnicę.
Szampony na co dzień:
- Alterra makadamia i figa (recenzja TU)
- Green Pharmacy z pokrzywą (recenzja wkrótce)
Szampony do oczyszczania raz na 2 tygodnie:
- Elseve cement-ceramid (został mi sprzed okresu włosomaniactwa, wreszcie się skończył, więcej nie kupię!)
- Barwa, pokrzywa
Odżywki d/s:
- Mrs Potters aloes, jedwab i biała herbata (recenzja TU)
- Garnier awokado i karite (sporadycznie, najczęściej dokładałam jej do masek)
- Dove hairfall control (sporadycznie, też sprzed włosomaniactwa)
- Isana intensywnie pielęgnująca (sporadycznie, jak dla mnie totalny bubel, ale do golenia nóg spisuje się bardzo dobrze :D)
Odżywki b/s
- Pantene, krem podkeślający loki (2-3 razy)
- Joanna, Z apteczki babuni, balsam nawilżająco - regenerujący (miód i mleko) - (2-3 razy)
Maski:
-Kallos Placenta (przynajmniej 1-2 razy w tygodniu, niedługo napiszę recenzję)
- Kallos Latte (1 raz)
Wcierki:
- Gloria, woda brzozowa
Serum do końcówek:
- jedwab z CHI
Oleje:
- Dabur, Vatika olejek do włosów wzbogacowny olejem kokosowym (kupiłam chyba w listopadzie, wczoraj się skończył, jego recenzja też się pojawi)
- LadySpa olejek arganowy (1-2 razy)
Inne:
- nafta kosmetyczna (1-2 razy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz