Opakowanie: Plastikowa butelka, grafika typowa dla produktów
dla niemowląt i ich mam, w fioletowo-białej, delikatnej tonacji. Nie widać ile
produktu zostało w środku. Minus za dozownik, z którego zawsze coś wycieknie,
butelka wiecznie była ubabrana (mimo wycierania jej).
Zapach: Delikatny, pudrowy, przyjemny. Spotkałam się z
opiniami, że po nałożeniu go na ciało stawał się nieprzyjemny. Nic takiego nie
doświadczyłam.
Działanie: Olejek nakładałam głównie na włosy. Przez
pierwsze kilka tygodni produkt nie robił kompletnie nic. Stan włosów ani się
nie pogarszał ani nie poprawiał. Jednak po pewnym czasie zauważyłam, że włosy
stają się coraz bardziej suche i puszą się coraz mocniej. Na początku nie
podejrzewałam o to, że zaszkodził mi olejek – wcześniej używany olejek Alterry
również na basie oleju sojowego sprawdził się bardzo dobrze. Po kolei
odstawiałam potencjalnych winowajców i teraz już wiem, że olejek BDFM ma w tym
swój udział…
Olejowałam włosy głównie na odżywkę, dzięki czemu włosy nie
były aż tak bardzo suche jak przy stosowaniu olejku solo. Kilka razy
spróbowałam nałożyć go samego na suche lub zwilżone samą wodą włosy. Za każdym
razem efekt był tragiczny – suche, matowe włosy.
Resztę olejku zużywam na ciało. Tutaj sprawdza się przyzwoicie, chociaż
minął zbyt krótki czas żebym wyrobiła sobie o nim opinię. Raczej nie kupię
kolejnego opakowania konkretnie do ciała, ponieważ nie przepadam za olejkami –
wolę balsamy i masła. Plus za to, że nie brudził ubrań ani pościeli.
Skład:
Glicine soya (soybean) oil – olej sojowy
Prunus amygdalus dlucis (sweet almond) oil – olej ze słodkich
migdałów
Helianthus annus
(sunflower) seed oil / unsaponifiables – olej słonecznikowy
Simmondsia chinensis
(jojoba) seed oil – olej jojoba
Macadamia ternifolia seed oil – olej z nasion makadamii
Tocopherol
– substancja czynna, antyoksydant, witamina E
Parfum – zapach
Miks olei na bazie oleju sojowego. Jest w porządku.
Wydajność: Tutaj nie mam się do czego przyczepić, ale
właściwie do tej pory o żadnym olejku nie mogłabym powiedzieć, że jest słabo
wydajny. Zaczęłam go używać jesienią (niestety nie pamiętam kiedy konkretnie,
ponieważ miałam wtedy przerwę w pisaniu bloga) i wciąż odrobina go została.
Przez kilka miesięcy używałam go bardzo regularnie. Konsystencja typowo oleista, średnio ciężka.
Cena i dostępność: Za 250ml olejku zapłacimy 10 zł, więc nie
jest to wygórowana cena (porównywalnie za Alterrę pomarańcza i brzoza normalnie
zapłacimy ok. 20zł). Dostępny tylko w Rossmannach.
Podsumowanie: Kolejny kultowy produkt się u mnie nie
sprawdził ;) (podobnie jak Kallos Latte czy aloesowy Mrs Potters). Polecam wam
jednak wypróbowanie, bo oceny ma naprawdę świetne i rzadko spotykam się z
negatywnymi opiniami o tym olejku.
U mnie tez się nie sprawdził przy dłuższym stosowaniu. Na początku moje włosy były naprawdę dobrze nawilżone, a skręt zdefiniowany. Niestety po jakimś czasie zaczął mi je wysuszać i straciły blask. I nadal nie znalazłam idealnego olejku, niestety
OdpowiedzUsuńO, czyli jednak nie jestem osamotniona w odczuciach ;).
OdpowiedzUsuńU mnie też ten olejek nic nie robił na włosach :) A zużyłam cały. Ale teraz myślę, żeby przetestować go w celu oczyszczania twarzy :)
OdpowiedzUsuń